Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Alarmodwołany!ogłosiłaHalinka,kiedyucichłykrokinakorytarzu.
Choćraznamsięupiekło,aleilemożnażyćwciągłymstresie?Powinniśmywkońcu
cośztymzrobić!
ZamontujmysystemwczesnegoostrzeganiazaproponowałdoktorantEmil
Matkiewicz.Mamkumplanapolibudzie,jakchcecie,tomogęznimpogadać.
Pomysłgłupi,aleprzynajmniejbyłobytojakieśdziałanieodezwałasięJola
Kapłan.Dotychczasstosowaliśmytylkobiernyopór.
Możeszjaśniej?!
Proszębardzo,robiliśmywszystko,conamkazali,tylkobezuśmiechuna
ustachwyjaśniła.Nicdziwnego,żeMarychawlazłanamnagłowy.Jakogólnie
wiadomo,napochyłedrzewoikozyskaczą.
Znalazłasiębuntowniczka!ironizowałaIzaTetlak,któranieprzepadałaza
Joląiwykorzystywałakażdąokazję,żebyjejdopiec.
Rozmowazakończyłasięogólnąawanturą.Niepojawiłsięnatomiastżaden
cudownypomysłnauporaniesięzszefową.
*
Długimajowyweekendprzyciągnąłdozoorzeszeodwiedzających.Dlarodzinz
małymidziećmiżelaznympunktemprogramubyłzwierzęcydzieciniec.Naniewielkim
wybiegugrzeczneidobrzeułożonekózkiorazświnkiwietnamskiespotykałysięz
dziećmi,kuogromnemuzadowoleniuobustron.Ludzkiepociechymogłydowoli
głaskaćikarmićzwierzątka,aprzemiłeczworonogiopychałysiędorozpuku
darowanymismakołykami.Zwierzętamającekontaktzdziećmibyłystarannie
dobierane.Musiałybyćłagodne,spokojne,przyjacielskieichętnedozabawy.W
każdymrazietakiebyłyzałożenia.
Odpewnegoczasudziałysiętujednakrzeczygroźne,karygodne,którestawiały
podznakiemzapytaniaideęistnieniategotypuplacówki.Wystarczyłootworzyć
furtkę,bystanąćokowokozniebezpiecznymrogatymstworzeniemsprytnym,
bezwzględnyminarazienieuchwytnym.
Dodyrekcjiogrodulawinowozaczęłynapływaćskarginaagresywnąkozę.
Początkowoniewyglądałotozbytgroźnie.Jednemumaluchowiukradłalizaka,
innemuwatęcukrową,tojeszczemieściłosięwnormie,alepotemposunęłasię
znaczniedalej,przekraczającwszelkiedozwolonegranice.Kiedyrazweszłanadrogę
przestępstwa,niechciałajużzniejzawrócić.Okazałasięwytrawnązłodziejką.
Działałazzaskoczenia.Wybierałanajmniejszedzieciątka,wystarczyło,żemiałyprzy
sobiecoś,naczymjejzależało.Brałarozpęd,przewracałaofiaręinimktośzdążył
przeciwdziałać,umykała,unoszącwpyskuzrabowanyprzysmak.Potemwjakimś
kącie,cichaczemzjadaławafelkizlodami,precle,bułeczkiczycukierkirazemz
papierkami.Doczasuwszystkouchodziłojejbezkarnie.Przerażonemamyibabcie
ratowałypociechy,niemyślącodziałaniachodwetowych.Alewkońcumiarkasię
przebrała.
Pojawilisięobserwatorzy,którychjedynymzadaniembyłozłapaniekozyna
gorącymuczynku.Wysokafrekwencjaodwiedzającychsprzyjałazamiaromdyrekcji.
Kozabyłasprytnaiwobecnościpracownikównigdynieatakowaładzieci.Umiejętnie
wtapiałasięwtło.Właśniezdolnośćmimikrypozwoliłajejprzebrnąćprzezwszelkie
testykwalifikacyjne,jakimbyłapoddawana.Jednakpowolipętlazaczęłasięzaciskać,
agłównapodejrzananiemiałapojęcia,żetegodniadokonaswojegoostatniego
zuchwałegowyczynu.
Donapadudoszłoogodziniejedenastejdwadzieściatrzy,aprzynajmniejtaki
czasodnotowanowpiśmie,któretrafiłododyrekcji.Przedstawionotamkilkafaktów,
3