Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zajmujeszwswojejsypialni.Niejestemtakigłupi,najakiego
wyglądam,możeszmiwierzyć.
Podniósłsięodstołuiwyszedłzjadalni,dobiegłmniejednakjego
głos,którymiałdrażnićmniepodnieobecnośćsamegowuja.
Powiedzmi,proszę,czywyprasowałeśmojeniedzielnespodnie?
Zapomniałem,powiedziałem.
Co?
Zapomniałem!krzyknąłem.
Notobardzopięknie!odkrzyknął.Naprawdębardzopięknie!
Zawszemożnamiećpewnośćprzynajmniejcodotego,żeoczymś
zapomnisz.NiechPanwejrzynanaszniebaizachowanaswswej
opiece.Dzisiajteżzapomnisz?
Nie,odpowiedziałem.
Otwierającdrzwipokoju,wujwyszeptałdosiebie:
Panie,miejnaswswejopiece!
Trzaśnięciedrzwiukoiłomójgniew.Dokończyłemlekkiposiłek
iudałemsiędosypialni.Przezjakiśczasprzyglądałemsięwidokowi
zaoknem.Tegorankadeszczpadałcichozwiszącegoniskonieba.
Zapaliłempapierosa,apóźniejwyjąłemzkieszenilist,otworzyłem
goiprzeczytałem.
Nadawca:V.Wright,WyvernCottage,Newmarket,Suffolk.
V.Wright,przyjacielgraczy.DrogiPrzyjacieluiczłonku.Dzięki
zawiaręwemnie,dobrzejestwiedzieć,żemamklientów,którzy
prawdziwymisportsmenamiinietracąducha,kiedy„odwracasię”
odnichszczęście.BountyQueenrzeczywiścieprzyniosłanam
ogromnerozczarowanie,choćwieleosóbtwierdzi,żewpadłanametę
łebwłebzezwycięzcami,aleotympóźniej.Biorącpoduwagę,
żewysyłaminformacjeztegosamegomiejscaod1926roku,każdy,
ktochciałbymnieterazopuścićzpowodupecha,musiałbybyć
prawdziwym„szaleńcem”.Poniosłeśstraty,czasterazdołączyć