Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ipracowitymi,alebiskupnigdyniepodejrzewał,żemoże
ichinteresowaćżyciezakonne.Prawdęmówiąc,
wydawałomusiędotąd,żesązupełniezadowoleni,
spędzającżycienasłużbiewpałacubiskupim.
Dominikuśmiechałsię.
–Ico,Hermanie?Co,Henryku?Ocochcielibyście
zapytać?
Obajjednocześniepadlinakolana.Tak,oniteżchcieli
ubraćhabitybracikaznodziejów.Niebylioczywiście
księżmijakJacekiCzesław.Mieliniewielkie
wykształcenie.Alezrobiąwszystko,bysłużyćwinny
sposób,jeśliojciecDominikznajdziedlanichmiejsce
wswojejzakonnejwspólnocie.
Hiszpańskimnichzezrozumieniemskinąłgłową.
–Miejsce,drogiedzieci?Wdobrymdzielezawszejest
miejscedlaludzi,którzychcązacząćodnajniższej
pozycji.
Naglewdrzwiachstanąłbratzakonny.KiedyDominik
zobaczył,żeprzybyszmazesobąkilkabiałych
wełnianychhabitów,najegotwarzypojawiłsiępełen
aprobatyuśmiech.Odwróciłsięszybkodoklęczących
przednimczterechmężczyzniwskazał,bypołożylisię
twarządozieminaznak,żeniesągodnisłużyćBogujako
zakonnicy.Potem,gdydrugibratpodszedłzzapaloną
świecąiwodąświęconą,zacząłsięmodlićczystym,
żarliwymgłosem: