Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
dobraci,patrzącimdługoizpowagąwoczy.
–Możeniewszystkojeststracone–powiedziałłagodnie.
–Ekscelencjo,czymógłbyśpowierzyćmiparuztych
młodychludzi,którzysąztobąwRzymie?Niedługo
oddamciichjakoprawdziwychapostołów.
Biskupwytrzeszczyłoczy.JacekiCzesławmnichami?
Alenimzdążyłodpowiedzieć,Jacekpadłnakolana.Złożył
ręce,atwarzmupromieniała.
–Naprawdę,ojczeDominiku?Naprawdęprzyjmiesz
mniedoswojegozakonu?
–Tak,synu.Atywswoimczasiepowróciszdoswego
kraju.BędzieszgłosiłprawdęBożąinawróciszwieluludzi.
–Czymnieteżprzyjmiesz,ojcze?–szepnął
zniepokojemCzesław.–JestemstarszyodJacka,alenie
takwykształconyjakon.Dajęcijednaksłowo,żebędę
sięstarałpostępowaćwedługtwoichwskazówek,żenie
miniedzień,abym...
Dominikspojrzałnabiskupa.
–Myślę,żetenmłodzieniecmówiosobiezbyt
skromnie,ekscelencjo.Możetypowieszmionim
prawdę?
IwoOdrowąż,któryprzybyłdoRzymutylkowjednym
celu:zatwierdzeniaswojejsakrybiskupiejwKrakowie,był
zaskoczonynieprzewidzianymobrotemwypadków.Czy
tomożliwe,żesiostrzeńcy,którychuczyłizachęcałprzez
latadosłużbyBożej,chcąpodjąćpochopnądecyzję
pójściazahiszpańskimmnichem?
–Czesławuzyskałstopieńmagistrateologiiipraw