Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
R
Wkrótceczterechnowicjuszyzamieszkałowklasztorze
ŚwiętejSabiny,którypodarowałDominikowipapież
HonoriuszIII.Bylibezgranicznieszczęśliwi.
–Takjakbyśmyznówstalisiędziećmi!–zawołał
któregośrankaJacek.–Och,ojczeDominiku!Jakdobrze,
żeoddaliśmysięcałkowiciewtwojeręce!
Dominikpotrząsnąłgłową.
–WręceBoga–sprostowałłagodnie.–Zobacz,mój
bracie,żeniktwtymklasztorzeniezrzekłsięswej
własnościaniswobodywchodzenia,wychodzenia
idziałania,żebyzadowolićmnie.Każdytouczynił,
byzadowolićOjcawniebieistaćsięlepszymnarzędziem
Bożejwoli.
Czesławznadziejąpodniósłwzrok.
–AzpewnościąjestJegowolą,byśmyktóregośdnia
wrócilidoPolski,czytak,ojczeDominiku?Żebyśmystali
sięmisjonarzaminaszychroda-ków?
Świętymnichuśmiechnąłsię.
–Byćmożeuczyniszjeszczewięcej–powiedziałpowoli.
–MożezobaczyszwięcejkrajówniżPolska,synu.Ale
cokolwiekzrobisz,gdziekolwiekpójdziesz,musiszsię
najpierwwielenauczyć.Conatopowiesz?Czyjesteś
gotówzacząć?
Młodyksiądzodpowiedziałmuzentuzjazmem.
–Otak,ojczeDominiku!Powiedznamwszystko,
copowinniśmywiedzieć.