Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ilistowiem,wśródktóregowirowaławoda,szumiączłowrogo.
Jednoztychporwanychdrzewzawadziłoospadzistybrzegtuż
przydomu;Almayerzacząłjeśledzićzleniwymzainteresowaniem,
porzucającswojemarzenia.Drzewoobróciłosięzwolnawśródhuku
spienionychfaliwyzwolonezzatoru,popłynęłoznowuzprądem;
przewalającsiępowoli,wzniosłokuniebudługi,obnażonykonarniby
rękęwyciągniętąwniemymwołaniuopomstęzabrutalnąprzemoc
rzeki.Almayerprzejmowałsięcorazbardziejlosemdrzewa.Wychylił
się,śledząc,czypieńwyminiemieliznę-icofnąłsięuspokojony.
Terazdrogabyłaswobodnahenkumorzu.Pozazdrościłlosutej
martwejkłodzie,któraszybkomalała,znikławgęstniejących
ciemnościach.Wówczasjąłrozmyślać,jakdalekodrzewopopłynie,
czyprąduniesiejenapółnoc,czynapołudnie.Prawdopodobnie
napołudnie,kuCelebesowi;możedoMakassaru?
Makassar.PodnieconawyobraźniaAlmayeraprześcignęładrzewo
najegourojonymszlaku;alepamięćpozostaławtyleojakieś
dwadzieścialatalboiwięcej.Otosmukłymłodzieniecoskromnym
wyglądzie,wbiałymubraniu,opuszczaholenderskiparowieciwysiada
namolopełnymkurzu;toAlmayerprzybywadoMakassaru,aby
zdobyćmajątekwmagazynachstaregoHudiga.Odtejepokowejchwili
rozpocząłnoweżycie.OjciecAlmayera,niższyurzędnikogrodów
botanicznychwBuitenzorgu,byłbezwątpieniauszczęśliwiony,
żeudałomusięumieścićsynawtakiejfirmie.Młodychłopakporzucił
chętnietrującewybrzeżaJawyiniedostatekwrodzinnymdomku,
gdzieojcieczrzędziłodranadonocynagłupotęogrodników
krajowców,amatkaopłakiwaławgłębifotelautraconewspaniałości
Amsterdamuiświetnośćswojejpozycji,jakocórkitamtejszego
handlarzacygar.
Almayeropuściłdomrodzinnyzlekkimsercemilżejsząjeszcze
kieszenią;mówiłdobrzepoangielsku,byłmocnywrachunkach
-gotówbyłświatcaływyzwaćdowalki,niewątpiąc,żegozdobędzie.
Dwadzieścialatminęłoodtejchwili.Wdychającparnegorąco
borneańskiegowieczoru,przypomniałsobiezżalemwyniosłe,chłodne
składyHudiga;idługie,prosteuliczkimiędzyszeregamipakdżinu
ibelamimanchesterskichtkanin,wielkiedrzwiotwierającesiębez
szelestuiprzyćmioneświatło,takmiłedlaoczupojaskrawymblasku
ulicznym.Wśródspiętrzonychtowarówoddzielonebyłybalustradą
niewielkieprzestrzenie,gdzieschludniurzędnicychińscyosmutnych
oczachichłodnymobejściupisaliszybko,milcząc,whałasie