Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Miejskiej,domagającsię,abynakosztmiastazainstalowanouniej
ogromnąlatarnię,którąmożnabyprzesłaniaćszkłamioróżnych
kolorach.RadaMiejskazajęłasiętymiwnetpojawiłasięwdomu
Monikiowalatarniazkolorowymiszkłami.Domjejmieściłsięnad
strumieniemiwieczoramiwydawałosię,żewodawstrumieniu
zmieniaswojekolory.Onasamasiadywaławśródbiałychliści
iprzyglądałasięlatarni.Abywidziećswójdom,musiaławykręcićcałą
sylwetkęniecowbok,głowęunoszącwgórę.Pozostawaławięc
wpozycjiwzlatującegoptaka.
Prawdęmówiąc,niewieleoniejwiedziano.Niezwierzałasię
nikomuztego,comyśli.Cechącharakterystycznądlaniejbył
uśmiech.Ludziomnaogółwłaściwyjestśmiechczyuśmiech,nawet
zwierzętawjakiśsposóbpotrafiąsięśmiać,gdywpatrzyćsięwich
oczy.Ci,którzyodczuwająnajwiększesubtelności,mówią,żeilas
potrafisięśmiaćlubuśmiechać.Jejzaśuśmiechmiałwsobieniepojętą
słodycz.Zwracałuwagękażdego,azwłaszczatych,którzywidzieli
porazpierwszy.Tobyłocośjakbyobjawieniepierwszegodnia
wiosny.Pozatymbyłownimjakbypoczuciewspólnoty,zjednoczenia
wjednympromieniuletniegodnia.
Zdarzałosięjejwielokrotnie,żeprzypadkowospotkanimówilijej
wprost:
Proszętenswójuśmiechrozdawać,panichybanawetniewie,
ileonznaczydlainnych.
Dlainnych,zastanawiałasiępotemMonika,acóżjaotrzymuję
odtychinnych,skądmambraćsiłę,abysiędonichuśmiechać.Inni,
myślała,jaktojest,żeniespotkałamnikogo,ktoodpłaciłbymitym
samym,zupełnienikogo.Oniteżsięuśmiechają,cośmówią,ale
toszybkowietrzeje,jakożewidzęmiałkośćichzabiegów.Może
todlatego,żestarająsięsobiedogodzić,przedewszystkimsobie.Ale
jestjeszczecoś:niemawnichżadnegoobjawieniatejnajgłębszej
radości,którądasięporównaćjedyniedootwarciakolorowegoogrodu
wiosennego.Tegoniestetyniedoznałamodnikogomówiłasama
dosiebie.Dlainnychpowtarzałajaktorozumieć?
Przypominałasobiewówczas,gdzieikiedyodczuwałanajpełniejszą
satysfakcję,największąradość.Takichmomentówbyłowiele.