Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
jakiezdarzyłomisięsłyszeć.
–Młynten,araczejgrunt–objaśniaktoś
zeznajomych–odniepamiętnychczasówjest
własnościąjegorodziny.Mówięgrunt,bojużdwarazy
młynbyłspalonyprzezFrancuzów,toteżjeśliktochciałby
doprowadzićSchereradowściekłości,niechtylko
wspomniFrancuzów.
Wtejwłaśniechwilimłynarz,skończywszyprzegląd,
schodziłposchodkachzniecowyżejpołożonegoogródka
doswegomieszkania,pogwizdującwciążowątęskną
nutę.Niemieliśmyzatemsposobnościwywołaniajego
gniewu.
Zaledwieskończyliśmypićkawęzdobrymi
ciasteczkami,kiedygrubekropledeszczuzaczęłypadać
nanaszeliściastepokrycie;kroplete,zrazurzadkie,
przemieniłysięwulewę,takżewszyscygościeśpiesznie
poczęliuciekać,jednidooczekującychnanichpowozów,
drudzyszukającinnegoschronienia.
Naschodkachukazałsięmłynarzzogromnym
czerwonymparasolem,zanimcórkaiparęsłużących
równieżuzbrojonychwdeszczochrony.
–Wejdźcie,państwo,dodomu,bardzoproszę!
Toletniaburza,którarównieprędkoprzeleci,jak
przyszła.Proszęzamną.
Skorzystaliśmyzzaproszeniaiweszliśmyprosto
dokuchni.Takiegoszeregubłyszczącychblaszanych
imiedzianychnaczyńnigdyjeszczeniewidziałam,
adrewnianeprzedmiotywniczymimnieustępowały.
Ceglanapodłogabyłanieposzlakowanejczystości,
gdyśmytamweszli,alewciąguparuminutprzybyli
zabłocilijąniedopoznania,conieprzeszkadzało
gościnnemumłynarzowiwprowadzaćpodswoim
parasolemcoraznowychgości.Nawetpsomwskazał
legowiskopodstołem.