Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
byubezpieczenierefundowałoprotezę.Protezę...
Conaj​mniejpięć,kuźwa.Je​ślijed​nego,toniere​fun​dują.
Nietakpowinnobyć.Ktotowymyślał?Cholernamafia
ubez​pie​cze​niowaprze​mknęłymiprzezmyślsłowaojca.
Nacopłacimypodatkiiskładki?Tylenatoidziekasy,
ajeślistracęzęba,będęgomusiałwstawićsobiesam.
Zawłasnepieniądze.Którychnotoryczniemiprzecież
bra​kuje.
Szczotkowałemzębyzjeszczewiększymzapałem,
usiłującodsunąćodsiebiemyślionapastnikach,którzy
rzu​cająsięnamnie,bypo​zba​wićmnieuzę​bie​nia.
Sza​leń​stwo.
Zdałemsobiesprawę,żemojemyślidryfują
wniebezpiecznymkierunku,kiedydziąsła,podrażnione
zbytmoc​nymna​ci​skiemszczo​teczki,za​częłykrwa​wić.
Znowuusłyszałemśmiechzzaściany.Tymrazeminny,
jakbypocieszający.Możeznówchodziłootedziury?
Amożektóryśztychgościdowiedziałsięwłaśnie,
żeja​kaśszansaprze​szłamukołonosa?
Spoj​rza​łemso​biewoczywlu​strze.
Po​trze​bujęszansypo​my​śla​łem.
Zmianabyłabydlamnieszansą.Zmiana
dotychczasowegomyślenia,wszystkichtych
paradygmatówwpajanychoddzieciństwa.Tychbzdur,
że„bezpracyniemakołaczy”,że„uczsię,ucz,bonauka
topotęgiklucz”.Tychbanialuk,żematura,żestudia,
żestałeza​trud​nie​niegwa​ran​cjąszczę​śli​wegoży​cia.
Miałemprzecieżtowszystko,awcaleniebyłem
szczę​śliwy.
Zmiana.Szansa.Zmiana.
Alejakcokolwiekzmienić,jeślisiętkwiwsystemie?
Nierzucęprzecieżwszystkiegoiniewyprowadzęsię