Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Zawszetakreagowałanastres.
UsłyszałaszelestkołdryispojrzałanaWiktora,który
uniósłsięnałokciu.Wsunąłpalcewsiwewłosyije
zmierzwił.Chybatengestsprawił,żedziesięćlattemu
sięwnimzakochała,choćbyłodniejstarszyoponad
dwadzieścialatiwszyscywokółtwierdzili,żedosiebie
niepasują.
Denerwujeszsię?zapytał.
„Ijeszczetofrancuskier”pomyślała.Uważała
wadęwymowyzanajbardziejuroczązewszystkich,
awustachjejmężabrzmiałaniemaljakpieszczota.
Trochęodpowiedziałazgodniezprawdą.
Poszładokuchnidopićkawęizajrzećdodużegokojca,
gdzietrzypuchatekuleczki,któreznalazłyuniejdom
tymczasowy,podgryzałysobiełapki.RudakotkaGigi
leżałaprzynichizupełniejejnieprzeszkadzało,żebobasy
innegogatunku.GdyDominikaschyliłasiępojednego
zeszczeniaków,Gigiposłałajejoburzonespojrzenie.
Przytulęioddam!Obiecuję.
Teżbędziemiżalsięznimirozstawaćusłyszała
zasobąWiktora,którypochwilitrzymałnarękudrugiego
pieska.Przysunąłgodokrótkiej,idealnieprzystrzyżonej
brody,dziękiktórejwyglądałjakGeorgeClooney.
Coztego,żewbokserkachipodkoszulku?Wiesz,żenie
mamyjużmiejscanakolejnezwierzęta.
Myślisz,żeudanamsięznaleźćdomdlawszystkich
trzech?Serceszczeniaczkabiłoszybko.Czułajepod
dłonią.
Wątpię.
Oddamjetylkopodwarunkiem,żektośweźmie
wszystkietrzy.Sajnaodłożyłapieskaipodeszła
dolustrawkorytarzu,bypoprawićzbytluźnozwiązane
włosy.Niepotowalczyłyożyciewworku,wrzucone
dojeziora,żebywychowywaćsięosobno.
Wiktorstanąłzaniąiprzyglądałsię,jakprzeczesuje