Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
odróżnić,bopopowrociebudowalisobiegigantyczne
domiszcza,żywcemwziętez
DenverClanu
.Nazywanoich
„Carringtonami”.ZnaszychWaniuszekteżludzie
wyjeżdżali,alezawrotnejkarieryniktzagranicąnie
zrobił.
DoHryciakówprzyjechałtegorokuzAmerykiporaz
pierwszyoddziesięciulatsynzsynowąiwnuczką,
prześlicznądwuletniądziewczynką.Małamiałagłówkę
wblondloczkach,aubranabyłajakksiężniczka.Jej
matka,zpochodzeniazresztąPolka,okropniezadzierała
nosa.KazałanazywaćsięDżenni,choćbyłojejpoprostu
Jadźka,icodrugiesłowowtrącała
ofkors
albo
szur
naznak,żeuważasięzakogoślepszego.Byłojasne,
żejejsięunasanitrochęniepodobało.Jużpierwszego
dniazrobiłaswojemuchłopukarczemnąawanturę,
żeprzywiózłdojakiejśkurnejchatyzwychodkiem
nadworze.Niewielejejtojednakdało,bowewsiniebyło
żadnegohotelubądźpensjonatuzwychodkiempod
dachem,niemiaławięcdokądsięwyprowadzić.Wkońcu
jakośdoniejdotarło,żeWaniuszkitonieManhattan
iświętabędziemusiałaspędzić,myjącsięwmisce,
azapotrzebąlataćnapodwórko.Pogodziłasięzlosem
izaczęłazponurąjaknoctwarząrozwieszaćrazem
zmężemnachałupieHryciakówprzywiezionązAmeryki
dekoracjęwigilijną.Podwieczórwokółwypaczonych
okienpulsowałykoloroweświatełka,zapalałysięigasły
gwiazdy,apościanieskikała,jakżywa,srebrnasarenka.
Caładzieciarniawioskowazleciałasię,żebypodziwiać
iluminację,astarzyHryciakowiestalinaulicyoparci
osiebiewniemymzachwycieiniemoglinapatrzećsię
naswojąchałupę.
PotemnicjużniezostałodorobotyiJadźka,czyli
Dżenni,człapałazwściekłąminąponiewyasfaltowanej,
oblodzonejdrodzewbiałychbotkachnawysokimobcasie
izabójczym,alenienadającymsięnanaszemrozy,
kusymfuterku.Wuszymiaławetkniętemaluśkie
słuchawkiiwyglądałaprzeztotrochęjakświętejpamięci
dziadekIwasiuk,którywpychałsobiezimąwewszystkie
otworynagłowiewatę,żebygoniezawiało.