Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
przeniesienialbojużnieżyli.ChociażLewznałwszystkie
teosoby,niektóreztrudemnanichrozpoznawał.
ZaczęłosięodZbyszkaCzarnego.Ktośznalazłtakie
jegokolorowezdjęcie,jakuśmiechniętysmażynaleśniki
powiedziałaSonia,patrzącnaodbitkęzawieszoną
nasamymśrodkuściany.Pamiętaszkoszulę?Miał
nasobie,gdyprzyszliśmykiedyśdoniego.
Tak,akuratzrobiłtenswójgulasz...byłemtaki
głodny.Zjadłemcałąmiskęwparęminut.
Jakzobaczyłamtozdjęcie,pomyślałam,żewłaśnie
wtakiejzwariowanejkoszuliizpatelniąwdłonibył
naprawdęsobą.Aniewtedy,gdyzponurątwarzą
rozwiązywałznamikolejnąsprawę.Takimchciałabym
gowkażdymraziepamiętać,więczapytałam,czyktoś
miałbycośprzeciwko,żebymjeoprawiłaipowiesiła.
Potygodniuobokniegoktośpowiesiłzdjęcieinspektora.
Areszta?
Jaskółaniechciała,żebysięztegozrobiłaściana
smutku,więcpowiedziała,żebykażdyprzyniósłjakieś
swojewesołezdjęcie.Kupiłakoloroweramkiipowstało
tootocudo.
Fajniesięwtakimtowarzystwiepijekawę.
Toprawda.Zwłaszczażewkońcumamycopić
odpowiedziała.
Comasznamyśli?
SpróbujpoleciłaSonia,wskazującbrodąnajego
kubekzciemnypłynem.
Lewwziąłdużyłyk.
OmójBoże!powiedział.Toprawdziwakawa...ale
eksprestensam...stary
Stary,alewyczyszczony.Ikawateżnowa.
Tylelatpiliśmyteokropneszczyny,żeteraznawet