Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
któryzuśmiechemnaustachwułamkusekundy
zdetonowałukrytywpojeździeładunek…
Jasneświatło,któregoblaskwbiłoczyprostodomózgu
pierwszemu,którynaniespojrzał.Niczymmilionsłońc
świecącychnaZiemięnarazizewszystkichmożliwych
kierunków,niczympiekło,cożaremniewyobrażalnym
spaliłocałąboskość.Błyskniedoopisaniaibieljakiejnikt
dotądnieznał,pochwilizalanażółciązamordowanych.
Kolorpolnychkwiatów,słonecznych,otaczałbiel
zewsząd.Rozszerzającsiębezustannie,pochłonął
ostatecznie.Pojawiłsiępunkt,teżbiałynaśrodku,
jasnościąoślepił,podlazurowąmgiełkąschronił.
Bezchmurnedotądniebobeczącegłuchozbrezentowych
obłokówbaranich,ciasnowciśniętewfalującepłaty
nieznanychnikomuantracytowychchmur.Mgiełkacoraz
bardziejrozszerzającaswejaśniejącemacki,nachodząca
bezustannienasiebie,niosącaśmierć,apodniąjasny
grzyb,jaktamteświatło,powyżejzaśkolejnachmura
niczymgradowyobłok.Totaniecniczymdrgawki
wagonii,tokoniecniczympocząteknowego.
Śmiercionośnygrzybniczymludzkimózgpofałdowany
wswejstrukturzenaciekanasiebie,unoszącsięcoraz
wyżej,jakgazipyłwulkaniczny,któreniespodziewanie
wystrzeliływniebozpotwornąsiłą.Zapachmokrego
kamienia.Przeraźliwysykwiatru,jakgrzmotletniejburzy,
tylkookropniejszyitenbłyszczącypierścień,któryciągle
siępowiększa,zbliżająccorazbardziej,awtedygrzyb
ciemnieje.Zapadasię,jakbyzwijając.Ozgrozo,toż
topiekło,tosiłanieczysta,toutrapienie…
Uderzeniejestmiażdżące,afala,którajewywołała
zabójcza.Totętentnadchodzącejśmierci,cowywołał
trzęsienieziemi,tozgrzytpękającychkości.Światło,
cozabijawidokiemitemperatura,copalinapopiół
niewyobrażalnymżaremitadudniącafala,ognisty
podmuch,niemykrzykprzesiąkniętychtrwogą
mieszkańców.Grzybcałyczasrośnieiciemnieje.
Sczerniały,traciświetlistąbarwę,obłożonysmolistą
sadzą,napromieniowanądogranicludzkiegolęku,ledwo