Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
żemójsmutekniewstrzymazieleni”.TesłowazwierszaWisławy
SzymborskiejPożegnaniewidokustałysięjejmantrą,powtarzaną
każdegodnia.
Ajednakmiałażal.Wolałaby,żebywrazześmierciąjejmęża
ziemięskułwiecznylód,takjakstałosiętozjejsercem.Niechciała
słyszećptasichśpiewów,patrzećnakwitnąceprzebiśniegiikrokusy,
buntowałasięprzeciwkomłodymlistkom.Jaktomożliwe,żeświat
dalejistniejejakgdybynigdynic–dziwiłasię.Ludziezachwycająsię
zapachembzów,zrywająkwiaty,jeżdżąnawakacje,chodządokina,
kochająsię,kłócą,narzekają,śmiejąsię…Dlaniejtowszystkojużnie
miałoznaczenia.Terazpłaciławysokącenęzaichzaborcząmiłośćiza
to,żeprzezwielelatżylitylkodlasiebie,azeświatemzewnętrznym
utrzymywalijedynietakikontakt,jakiegowymagałocodzienneżycie.
Dłużejtakniemogę–pomyślaławpewnymmomencie.
WdziesiątąrocznicęślubuBeatazrobiłaprzeglądwszystkich
tabletek,jakiemiaławdomu,izdecydowała,żezichpomocąpożegna
sięztymświatem.Abydodaćsobieodwagi,wypiłaprawiecałą
butelkęwódki,apotemsięgnęłapogarśćpastylek.
–Dozobaczenianiedługo–powiedziaładoWitka,któryuśmiechał
siędoniejześlubnejfotografii.
Miaławrażenie,żewjegooczachmignąłjakiścień,aleuznała,
żetowynikdziałaniaalkoholuilekarstw.