Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział4
Twarząwtwarzzobcąprzeszłością
D
fryzjeraimanikiurzystkę,aterazstarannieupięłaświeżopodcięte
ługoszykowałasiędospotkania.Dzieńwcześniejodwiedziła
włosy,wybrałanajlepszągarsonkęibutynanajwyższymobcasie.Nie,
niechciałagowystraszyć,ajedynieprzywdziaćzbroję,którapomoże
jejukryćemocje.Tegosięobawiałanajbardziej,pokazanialudzkiej
twarzy.Czułasię,jakbyszłanarandkę,cowynikałoztego,jak
skrupulatniesięprzygotowywała,alemotylewbrzuchuniebyły
oznakązakochania,tylkolęku.Dotychczaskontaktowalisięprzeze-
maila,potemtelefonicznie.Twarząwtwarzmielisięspotkaćporaz
pierwszy.Niezależałojejnatym,aleużyłargumentówbliskich
szantażu.Wolaławiedzieć,zczymprzyjdziesięjejzmierzyć
inacomaprzygotowaćswojecórki.
„Jakietowygodne”,pomyślałaomężu.Przeztylelatudawać,
prowadzićpodwójneżycie,apotempoprostuumrzeć.Niemartwićsię
onic.Pozostawićbałaganniczegonieświadomymżywym.Lucyna
nigdybyniepomyślała,żenastarośćspotkacośtakiego.Niczego
nieprzeczuwała.Małotego,osekrecie,awłaściwieosekretachmęża,
bobyłoichwięcej,dowiedziałasiędopieropojegośmierci,ateraz
musiałasięmierzyćzkonsekwencjamiswojejnieświadomości.
Cudowniesiężyło,oniczymniewiedząc.Spokojnie.Zdawałosię,
żeświatjestpoukładany,żenadwszystkimpanuje,alebyławbłędzie.
Wdodatkuwciążmiaławrażenie,żejejreakcjenieadekwatne