Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
obawiałsię.NieporazpierwszywyjeżdżałdoWarszawy.Zresztąznał
dobrzeTeitelbergaiwiedział,żejegokalkulacjeiplanyobliczane
sązawszebezryzyka.Agdybywpadł?...Niemieckasiećszpiegowska
doskonalejestzorganizowanawWarszawie.Zakilkanaściegodzin
wiedzianobyjużotemwBerlinie.Niewątpiłaninachwilę,
żewpływyGeheimratasątakolbrzymie,żewydostałbygozłatwością
nawetzpozasiódmejkraty.Alezawszelepiejbezniespodzianek...
Zapięćtysięcymarekniewartozbytniołbanadstawiać.
WmyślachoperowałjużKannerzarobionągotówką.Dogasające
cygaroprzerwałojegokalkulacje.Wstał,abyzadusićniedopałek
wpopielniczce.Powolizaczęłagoogarniaćsenność.Spojrzałznów
nazegarek:dochodziłagodzina1-sza.
Kannerniemógłzrozumieć,coteżGeheimrattakdługorobi
wprzyległympokoju.Przeszedłsięwkierunkudrzwiispojrzał
downętrza.Światłobyłowpokojuzgaszone,akoralowazasłonanie
pozwalaławzrokiemprzebićciemności.Zrezygnowanyusiadł
zpowrotem.Sennośćjednakcorazbardziejzaczęłagoopanowywać,
obawiałsię,żezaśniewwygodnymfotelu.Wstałimiarowymkrokiem
zacząłprzemierzaćgabinet.
GeheimratTeitelbergniewracał.
Naulicyrozległsięnaglesygnałautomobilowy.Kannerpodszedł
dookna.Przedbramązatrzymałasięduża,błyszczącalimuzyna.
TobaronowaTeitelbergipannaErikawróciłyzteatru.
Zachwilęobiepaniewbogatychpłaszczachbrokatowychobszytych
kosztownemfutremweszłydogabinetu.Kannerukłoniłsię
zwyszukanąuprzejmością.
—Panczekanaojca??—spytałapannaErikazdziwiona
obecnościątakpóźnegogościa.
Tak,czekam.Panbaronwszedłdodrugiegopokojuijużodgodziny
niewraca.
Młodadziewczynaspojrzałaniedowierzająconagościa,szybko
rozchyliłakoralowązasłonęiweszładoprzyległegopokoju.Panowała
tamzupełnacisza.Odkręciłataster.Wpokojuniebyłonikogo.
Zdziwionawróciładogabinetu.
—Ależ,pannoEriko,zapewniam,żeojciecbyłwdrugimpokoju.
—Panchybażartuje,—odpowiedziałazniecierpliwiona.
—Stamtądprzecieżniemadrugiegowyjścia.
WoczachKanneraodmalowałosięprzerażenie.
BaronowaTeitelbergnacisnęładzwonek.WszedłJohann.
—Czypanbaronzeszedłnadół?—spytałanerwowo.