Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Tataobiecałmu,żepojedzienurkowaćzdelfinami,jak
będziemiałpasek…ChichoczącySamborprzypominałteraz
rzodkiewkę.Zwszystkichprzedmiotówmiałkorepetycje,
amimotosięnieudało.
Dzieciwybuchłyśmiechem.Brunoodkilkumiesięcyprzy
każdejokazjichwaliłsiętymiwakacjamiztatą.Zresztą,jak
coroku.JegotatamieszkałwHiszpaniizeswojąnowąro-
dziną,aledwaletnietygodniespędzałwyłączniezBrunem
iserwowałmuwtedymnóstwoatrakcji.Stawiałtylkojeden
warunek:świetneoceny.
Panioczywiścienieznałacałejtejhistorii,więctylkopo-
kręciłagłową.
Chceszmiećpasekzewzględunanurkowanie?Oj,
Bruno…tonietakzawahałasię.Alezaraz,zaraz!Może
jestjakaśszansa…
Brunozdjąłkapturipodniósłgłowę.
Podczaszielonejszkołyczekawasgra.Wyprawaposkarb
wyjaśniławychowawczyni,aposaliprzeszedłszmerzaintereso-
wania.Zwycięskadrużynadostaniewyższystopieńzprzyrody!
GdybyAntekmiałpodswojąkamizelkąbluzęzkapturem,
nałożyłbygoteraznagłowę.Znowujakieśoceny?Myślał,że
zielonaszkołatopoprostuwycieczka.Zresztą,jednawyższa
ocenaitakniczegobywjegowypadkuniezmieniła.
Dlaciebie,Bruno,tobyłabyszansanalepszeświadectwo
kontynuowałanauczycielkaiuniosłakącikust.Noitetwoje
delfiny,oczywiście.
Brunouśmiechnąłsiętakszeroko,żenawetjegopiegiwy-
dawałysięwiększe.
7