Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
NaprzykładWróbelkowieiSroczyńscy!
Mamaspojrzałanazapłakanegosynka.
Aczywiesz,żerodzinaBocianowychteżjutroodlatuje?
mówiącto,delikatniesięuśmiechnęła.
Bazylekzaniemówiłzezdziwienia.
Jakto?denerwowałsię.Miłosznicmiotymnie
wspominał!Atomójnajlepszykolega!
Mamapokiwałagłową.
Pewnieniechciałcisprawićprzykrości.Niemartwsięwięctak
bardzo.Zaroktuwrócimyobiecała.
Niepoprawiłotojednaknastrojumaluchowi.
Niemiałteżochotynaśniadanie,napakowanierzeczy
inaporządkitakże.Myślałtylkoojednym.Jakmubędziewtej
dalekiejAfrycebotamsięwybieralizdalaodulubionychmiejsc
iprzyjaciół!ZdalaodStaregoLasu!
Humorpoprawiłmusiędopierookołopołudnia,gdypoddziuplą
zaklekotałMiłoszek.Bazylekwyleciałzdomkuisiadłobok
przyjaciela.
Jaktamprzedwyprawą?spytałMiłoszek,awidzącchmurną
minękolegi,dodał:Dzióbdogóry!Zobaczysz,będziedobrze.
Bazyleksiężachnął.
Dobrze?Skąd!Wiem,żebędzieokropnie!Będęsięnudził,nikt
domnienawetniepodfrunie.Co?Zapomniałeś,żenikogotamnie
znam!
Miłoszzaklekotałgłośniej.
Zgoda.Teraznieznasz.Alenapewnopoznasz!Awiosną
znowutuwrócisz.Doswejdziupliiprzyjaciół!