Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁII.PIERWSZANOC
WPAŁACYKUGERCA.
Tegosamegodniapozałatwieniuswoichsprawosobistych
sprowadziłemsiępóźnymwieczoremdonowegomieszkania.
Gercsamwyznaczyłmipokójnawprostswejsypialni,zktórego
mogłemdoskonalewszystkoobserwować.
Iznów,kiedylokajJanwnosiłmidopokojuwalizkę,którą
musiałemprzecieżzabraćdlazachowaniapozorów,wydałomisię,
żewjegowzrokukryjesiętajonaniechęć.
Nadługopandonas?raptemwypalił,niemogącwidocznie
dłużejpohamowaćswejciekawości.Kręciłsiępilniepopokoju,
pomagającmiwukładaniurzeczy,alewidaćbyło,żemyślitylko
ojednym:jakbymniewybadać.
Zostałemsekretarzempanabarona!odrzekłemspokojnie
izimnozapewnepozostanęnastałe.
Ach,tak!mruknął.Sekretarzem!Przepraszam,
żezapytałem...Panbaronnicmiotymniewspominał...myślałem,
żepannakrótko...przepraszam,bardzoprzepraszam...
Mówiłspokojnieisłużalczo,aleczułosięwjegogłosie
niezadowolenieiniepokój.Rychłojednakopanowałsię,atwarz
zastygłamuwzwykłymwyrazieobojętności.
Mamnadzieję,żepansekretarzbędziesięunasczułdobrze...
Choćbrzmiałotodwuznacznie,udawałemwdalszymciągu
naiwnego.
Och,tak.Będziemitudoskonale!Panbaronjestzacności
człowiekiem.
Bardzodobry,wyjątkowodobry,topoprostuanielskiczłowiek
powtórzyłzwidocznąironiąisarkazmem.
Poprawiłrazjeszczemojeubranieiskłoniwszysięzapytał:
Czyniejestempanupotrzebny?agdyprzecząco
potrząsnąłemgłową,wyszedłzpokoju.
Sytuacjastawałasięcorazciekawsza.Prócztegopewienobraz
wciążtkwiłwmejpamięci:cudne,fiołkoweoczyisylwetkasmukłej
blondynki,którąspotkałempopołudniu.
RozważaniateprzerwałGerc.Wszedłdomegopokoju,
niespodziewanieimocnouścisnąłmojądłoń.Byłuradowanyzmojego
przybyciadopałacu.