Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wskulonejtej,wpierwszejchwiliniewyraźnejpostaci,wnet
poznałembaronaGerca.
Takgosobiewyobrażałemitakmigoopisano.Mały,chudy,
zasuszony,sześćdziesięcioletniczłowiek,owygolonejipomarszczonej
twarzy,niecodostarejmałpypodobny.Podobieństwotojeszcze
podkreślaływąskie,zaciśnięteusta,niespokojne,apodejrzliwie
biegające,małe,szareoczkiiwykrzywiającyjegotwarzjakiśzłośliwy
grymas.Chociażdawnojużminęłopołudnie,ubranybyłwczerwony,
haftowanywdziwacznewzoryszlafrok,ałysączaszkęzdobiłataka
samaczapeczka.Sprawiałzaisteniesamowitewrażenie.
—Cozakarykatura!—pomyślałem.—Tylkoztym,napozór
komicznymjegomościemtrzebasięmiećdobrzenabaczności!
Podobnodziadjestniesłychaniechytryipodstępny.
MałeoczkiGercaprzezchwilęświdrowałymnieuważnie.
Wreszcie,gdywidoczniedoszedłdoprzekonania,żedośćmisię
przyjrzał,zapytałskrzeczącymgłosem:
—PanAntoniKorski?
—Takjest,paniebaronie!—zgiąłemsięwukłonie,przyjmując
nasiebiepostaćskromnegomłodzieńca,onieśmielonegowidokiem
takiegopotentata.
—Niechpansiada!—wskazałkrzesłopodrugiejstroniebiurka,
agdyzająłemmiejsce,jegoniespokojnywzrokznówwpiłsię
wemnie.—Więctopańskiwuj,prezesMorowskiprzysyłapana
domnie?
—Tak,paniebaronie!List...
—Hm...list...—warknąłiwtemwjegooczachprzemknąłnieufny
cień.—List...Ale,czemuwujpańskiniewspominałmiwcale,
żemapanprzybyćdoWarszawyizgłosićsiędomnie?
Byłemprzygotowanynatopytanie.
—Stałosiętak,paniebaronie—odrzekłemśmiało—gdyż
przyjechałemdoWarszawyniespodziewanie,prawiewchwili,gdywuj
udawałsięnadworzec.Niemiałwięcczasuosobiściepowiadomić
panabarona.Nadmieniłtylko,żejegolistpowiniencałkowicie
wystarczyć.
—No...tak...tak...—bąknąłpiskliwestary,ajegochytreoczki,
znówszybkoobiegłycałąmojąpostać.
Wgabineciezaległacisza.Milczałem,nieśmiącjejprzerwać
imyśląc,czymgojużdostatecznieprzekonał.Wtemzauważyłemrzecz
niezwykłą.ZtwarzyGercaznikłgrymas,zastępującyuśmiech
izironiczniewykrzywionejstałasięstraszliwa.Zarysowałsięnaniej