Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział1
NigdydotądniezwróciłamuwaginaLucasa,zupełnie
jakbynieistniał.dotejnocy.Apotemnaglewszędzie
gobyłopełno.
Wymknęłamsięzhalloweenowejimprezy,choć
zabawatrwaławnajlepsze.Przemykającsiępomiędzy
samochodamistłoczonyminaparkinguzabudynkiem
bractwamojegobyłegochłopaka,wystukałam
wiadomośćdowspółlokatorki.Byłpiękny,ciepływieczór
jakprzystałonababielatonaPołudniu.Zszeroko
otwartychokiendobiegałydźwiękimuzyki,zagłuszanej
odczasudoczasuprzezwybuchyśmiechu,pijackie
wrzaskiiwołaniaonastępnedrinki.
Tegowieczorajabyłamkierowcąitodomnienależało
odstawienieErinwjednymkawałkudoakademika
nadrugimkońcukampusu,nawetgdybymsamaniebyła
wstaniewysiedziećnaimprezieanichwilidłużej.
Wysłałamjejwięcwiadomość,żebyzadzwoniłalub
przysłałaSMS,gdybędziegotowadopowrotu.Tużprzed
wyjściemwidziałamwzmysłowym,podlanymtequilą
tańcuzjejchłopakiem,Chazem;późniejtrzymającsię
zaręce,ruszylinagórędojegopokoju.Mogłosięwięc
okazać,żewezwiemniedopieronadranem.Awówczas,
podczaskrótkiejdrogiodfrontowegogankudomojej
małejciężarówki,pewniespalisięzewstydu.Tamyśl
sprawiła,żeparsknęłamśmiechem.
Wcisnęłam„wyślij”izaczęłamgrzebaćwtorbie
wposzukiwaniukluczyków.Chmuryprzesłoniłyksiężyc,
aświatłozokienbudynkuniedocierałonasamkoniec
parkingu,szukałamwięcpoomacku.Zaklęłamiwbiłam
wziemięobcasbuta,kiedynadziałamsiępalcem
naostryczubekmechanicznegoołówka.Byłampewna,
żeskaleczyłmniedokrwi.Zkluczykamiwgarści
wsadziłampalecdoust.Lekkometalicznysmak