Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
usłyszałamdźwiękrozsuwanegosuwakaijegorechottuż
przyuchu.Wtedyzaprzestałamracjonalnejargumentacji,
zaczęłamszlochać.
Nie-nie-nie-nie-nie…Przygniecionajegociężarem
niemogłamzłapaćtchubykrzyczeć,zresztąustamiałam
wciśniętewtapicerkę,któratłumiłamojeprotesty.
Szarpałamsiębeznadziejnieiniemogłamuwierzyć,
żefacet,któregoznałamodprzeszłorokuiktórynigdy,
przezcałyokresgdychodziłamzKennedym,nie
zachowałsięwobecmnieniewłaściwie,rzuciłsięnamnie
wmoimwłasnymsamochodzie,naparkingupodsiedzibą
bractwastudenckiego.
Ściągnąłmimajtkidokolan,agdypróbowałcałkiem
jezdjąć,podjęłamkolejnąpróbęwyrwaniasię.Skończyło
sięnatym,żeusłyszałamtrzaskrozrywanegomateriału.
Jezu,Jackie,zawszewiedziałem,żejesteśwspaniałą
dupą,ale…Chryste,dziewczyno!
Znowuwepchnąłrękęmiędzymojenogiinaułamek
sekundyuniósłsięnieco,dziękiczemumogłamnabrać
wpłucapowietrzaikrzyknąć.Wypuściłmójnadgarstek,
uderzyłmniewtyłgłowyiwcisnąłmojątwarzwskórzaną
tapicerkęsamochodu,bymnieuciszyć.Prawienie
mogłamoddychać.
Mojalewa,wykręconarękanawetpouwolnieniubyła
bezużyteczna.Opuściłamnapodłogęauta
ipróbowałamsięodepchnąć,aleobolałemięśnie
odmówiłyposłuszeństwa.
Proszę,nie.Proszę,nie.O,Boże.Przestań,przestań,
przestań…skomlałamrozpaczliwiewsiedzenie,łzy
mieszałysięnamojejtwarzyześliną.Nienawidziłam
własnegożałosnego,słabiutkiegogłosu.
Buckuniósłsięnamomentzrezygnowałalbozmieniał
pozycjęnieczekałam,żebysięprzekonać.Odwróciłam
się,podkuliłamnogipodsiebie,rozdzierającsprężystą
skórętapicerkiostrymikońcamiszpilek,iodskoczyłam
nadrugąstronęsiedzenia.Krewdudniłamiwuszach,
mojeciałosprężyłosiędowalkilubucieczki.Złapałam
zaklamkęizamarłam,boBuckaniebyłojużwkabinie.
Wpierwszejchwiliniezrozumiałam,dlaczegostoiobok