Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wysyłałtylkojednegoprzedstawicielanaszegogatunku,
ponieważzbytwielesmokówwjednymmiejscu
mogłobyzwabićżołnierzyzZakonuŚwiętegoJerzego.
Danteijazostaliśmyprzysłaniturazemtylkodlatego,
żebyliśmyprawdziwymrodzeństwem,atownaszej
organizacjibyłowielkąrzadkością.
Ajednakstałosię.Natknęłamsięnainnegosmoka,
którypatrzyłnamnieintensywnie,wręczprowokująco.
Super-Koleś-na-MotorkuwyjaśniłaLexi.Tak
goprzezwaliśmy,boniktniewie,jaksięnazywa.
Wogóleniewiadomo,ktototaki.Pojawiłsiętuprzed
kilkomatygodniamiizacząłsiępokazywaćwróżnych
modnychmiejscach.Wchodził,aleznikimnie
rozmawiał,tylkorozglądałsię,jakbykogośszukał,ijuż
goniebyło
Naglepodskoczyłam,bodrogaLexi,uśmiechnięta
oduchadoucha,nistąd,nizowądrąbnęłamnie
wkolanoswoimkolanem,oznajmiającprzytym
radośnie:
Cośmisięjednakwydaje,żewreszcietegokogoś
znalazł!
Co?Kogo?Kogonibymiałznaleźć?spytałam,
odrywającoczyodparkingu,naktórymsmokajużnie
było.Nie,bojaktakgadałyśmy,motorzaryczałjeszcze
głośniejiopuściłparking.Taksamoszybko,taksamo
niespodziewanie,jaksiętupojawił.
Lexizachichotała,aja,przypomniawszysobie
oobecnościmegobrata,którysiedziałpodrugiej
stroniestolika,spojrzałamszybkowtamtąstronę.
Bomożeteżzauważyłfacetanamotorze.Owszem,
musiałzauważyć,bowzrokmiałutkwionywmiejscu,