Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
nauchylonedrzwidosąsiedniegopokoju,wktórym
czekałakandydatkadozatrudnienia,dziewczyna
niekonieczniemawszystkowporządkuzgłową.Zakręcił
młynkawokolicyskroni.
Widziałaśjejoczy?
Widziałam.Niesposóbbyłoniezauważyć.Stanowiły
prawiepołowękrągłejtwarzy.Wielkie,niemalżeczarne,
okolonedługimi,ciemnymirzęsami.
Takieoczymająpsychopaci.Nicsięwnichnieodbija,
bezdennaotchłań.Ajacipowiem,żetootchłań
szaleństwa.
Bzduryopowiadaszmruknęłabezprzekonania.
Bzduryalboinie.Zobaczysz.Pewnegodniawrócę
zpracy,atybędzieszleżećjakdługanaziemi
zpodciętymgardłem.Alboijeszczecogorszego.
Wsensie?
Oj,niewiem,wjakimsensiezniecierpliwiłsię.
Mateusznienawykłdomówieniawewłasnymdomu
ściszonymgłosem.Taosobazaścianąirytowałago,czy
wzbudzałaniepokój.Amożejednoidrugie,wkażdym
razieczułsięwjejobecnościmocnonieswojo.
Ajacicośpowiem.Albozadużoczasuspędzasz
wtowarzystwietychszemranychkontrahentów,albo
przesytBorewicza,ciężkopowiedzieć,alenamojeoko
przesadzasz.Tobyłjeszczeczas,kiedyusiłowałasię
dowiedzieć,jakąfunkcjęwotoczeniumężapełnili
podejrzanifaceciwsamochodach,jakichwtedy
naulicachsięwidywałonaprawdęniewiele,
wnieodłącznejasyście„ochrony”,czyliłysych
mięśniakówzwbitymiwkieszeniepięściamiioczami,
którychwzrokulepiejbyłounikać.Mateusznieuważał
zastosownejejotyminformować,zbywałkrótkim
mruknięciem,żekontrahenci,żeznajomiwspólników.
Wynajdywałmnóstworóżnychokreśleń,poczym
natychmiastzmieniałtemat.Wtedyteżzamilkł,rzucił
tylkoniechętnespojrzeniewstronęuchylonychdrzwi,