Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Zwariowaćmożna,prawda?Taknajzwyczajniejstracić
zmysły?
Można.
Matkaniestraciła.Biegałapodwszystkieświęte
Madonny,żebywyprosićłaskę,niemiałoznaczenia
wyznanie.Biegaławszędzie,gdziesiędało.Chyba.
NapewnobyłanaGrabarceiwCzęstochowie.
I?
Noprzecieżwidzisz.Marzenaroześmiałasię
paskudnieirozpostarłachuderamiona.Jestemtu.Ja,
namacalnyicałkiemżywyefektcudu.Ja,mojasiostra,
noibrat.Chociażjegodocudówraczejzaliczyćnie
możemy,nie.Powiemcitylko,żejaniejestemtaksilna
jakmatka.Nie.Niemamnawetułamkajejsiły.Czyzdaję
sobieztegosprawę?Owszem,godzęsięztymidlatego
obiecałamsobie,żejednoporonienieikoniec.Niebędzie
więcejprób.Niebędzieuśmierconejgwałtownienadziei,
radości,oczekiwania.Niebędziewylewaniałeziwyrwy
wsercu.Damsobietylkojednąszansę.
Klaudynapodniosłasięniepewnie.Niemiałapojęcia,
corobić,aletazaniedbanakupanieszczęścianapodłodze
sięprosiłaopomoc.Najpierwusiadłazgłuchym
stęknięciemobok,blisko.Takżestykałysięramionami.
Pochwilipoczuła,jakgłowaMarzenyopada,opierasię
delikatnie,jakbydlapróby,wreszciezcałąmocą.
Klaudynaobjęłaramieniem,przytuliłaizaczęła
kołysać.
Omasz.Jeszczechwilaiprzejechałabyswójprzystanek.
Zaczęłasięprzepychaćdowyjścia,rzucającnaprawo
ilewociche„przepraszam”.Nazewnątrzodetchnęła
głębiej,potoczyłaspojrzeniempoznajomejokolicy
bloków.Ipoczułagłębokąwdzięczność.Niepotrzebne
tewszystkiepałace,skoroczłowiekbłąkasięponich
sam,zupełniebezcelu.
Niepotrzebnewykwintnepotrawynaniezliczonych
półmiskach,kiedykażdykęsbyłokupionyskrupulatnym