Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział3
Zimnojakdiabli.Wszyscyci,cozapomnieliwpiekle
podłożyćdoognia,odpowiedzązatoznawiązką,nie
wiadomokiedy,aleodpowiedząnapewno.Zcałejsiły
powstrzymywałasięprzedtym,żebynieszczękać
zębami,aleimbardziejsiępowstrzymywała,tymgorszy
skutektoprzynosiło.Dłonie,któreleżałynakołdrze
nieruchomo,odjakiegośczasuprzybrałyniepokojącosiny
odcień,przedramionairamionapokrywałagęsiaskórka.
Patrzyłanamęża.
Odwejściadosypialnikrążyłniespieszniemiędzyszafą
aszufladami.Tucośschował,tamwyjął,przejrzał
notatnik,nachwilęusiadłprzyniewielkimbiurku.
Wzamyśleniugryzłkońcówkępióra,przekartkowałkilka
stronwstecz.Zmarszczyłbrwi,przejeżdżającwzrokiem
potekście,zacząłcośzdecydowanymruchemkreślić,coś
dopisał,aprzeczytawszy,odetchnąłgłęboko,jakby
wpoczuciudobrzespełnionegoobowiązku,ischował
notatnikzpowrotemdoszuflady.
Podszedłdołóżka,przeciągnąłsięiziewnął.
Chwilępóźniejjużchrapałgłośno.
Tylewtemaciepowrotumężadodomu,lśniącej
koszulki,naktórąnawetniespojrzał.
Rozmówbezkońca.
Wreszcieniespiesznegostosunkuiszeptanychpodczas