Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
odjedziebezniej.Rzadkozdarzałosię,żewyjeżdżała,aleiwtych
nielicznychmomentachzjawiałasięnaperoniegodzinęprzedczasem
idokładniesprawdzała,czyjejzegarekwskazujetęsamąminutę
codworcowyczasomierz.
–Copodać?–zwróciłasiędoniejmłodadziewczyna.
Beatamiałazamałoczasu,byprzejrzećspiskaw.
–Poproszęczarną.
–Zmlekiemicukrem?–Głossprzedawczynizabrzmiałwtaki
sposób,jakbypodanietychdwóchrzeczywymagałoodniejnielada
wysiłku.
–Nie,dziękuję–odparłaklientkacicho.Uwielbiałakawęsłodzoną,
aletondziewczynyskuteczniejądeprymował.Zapłaciłazanapój
iparzącsobieręcegorącymkubkiem,odeszławstronępociągu.
Pochwilizajęłamiejsce.
Resztapasażerówbyłanaperonie,Beatamiaławięcchwilęspokoju.
Wyciągnęłakomórkęizerknęłanawyświetlacz.Zapisałysiędwa
połączeniaodMarcina.Wybrałanumerdoniego.Odebrał
poczwartymsygnale.
–Cześć–rzuciłkrótko.–Niemogłemsiędociebiedodzwonić.
Irytacjawjegogłosiesprawiła,żeBeatamiałaochotęprzepraszać
zawyjściepokawę.Niedałjejnatoczasu.
–Gdziejestnumertelefonunaszegodoktora?
–Cosięstało?!–Wystraszyłasię.
–Pomagałemkierowcyotworzyćzawór.–Marcinbyłkierownikiem
technicznymwspółcemiejskichprzewozów.–Skorodowanączęścią
przeciąłemsobienadgarstek.
Przełknęłaślinę.Powinnabyćnamiejscu,wWarszawie,iumawiać
mężadolekarza.Przecieżtrzebasprawdzić,czyniewdałosię
zakażenie,zrobićszczepienieprzeciwkotężcowilubinnemu
dziadostwu!Ona,zamiastwszystkimsięzająć,znajdowałasię
wpołowiedrogidopracy.Wahadłodiagnozujące,czyrobidobrze,
przechyliłosięnastronę„Wracajjaknajszybciejdostolicy!Tamjest
twojemiejsce!”.
Marcinzawiesiłgłos,czekającnareakcjężony.Nieoczekiwaniedla
samejsiebienabrałapowietrzaiodezwałasięcichymgłosem:
–Numerdoktorajestprzypiętymotylkowymmagnesemdobocznej
ściankilodówki.
–Jeszczemożeszwrócić–odezwałsięmążtwardymgłosem.
–Pewniejesteśgdzieśwpołowiedrogi.
–Tak,wPoznaniu.