Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zsynemstarszychludzi,którymimasięopiekować.Pochwaliłjej
bardzodobrąznajomośćjęzykaniemieckiego.Rzeczywiście,choćbyła
pewna,żezezdenerwowanianiewydusianisłowa,głosaninachwilę
jejniezadrżał.Możedlatego,żepodrugiejstronieodezwałsię
niezwyklesympatycznybarytonmówiącypowoli,byzrozumiała
każdesłowo.Słuchałagozprawdziwąprzyjemnościąiniewiedzieć
kiedysamazaczęłaaktywnieuczestniczyćwkonwersacji.Andreas–
takprzedstawiłsięrozmówca–powoliwprowadzałjąwświat
obowiązków.Jegorodzicebylistarszymi,aczkolwiekdośćsprawnymi
ludźmi.Obojecierpielijednaknaalzheimera.Matka
wpoważniejszymstopniu.Potrzebowaliuważnejtowarzyszkiwciągu
dnia,któradopilnuje,bywzięlileki,położylisięnapoobiednią
drzemkę,zjedlicałyobiadiwyszlinaspacer.Naturalnietych
czynnościbyłowięcej,leczniewydawałysięoneciężkie
dowykonania.Beatadowiedziałasię,żekilkarazywtygodniutrzeba
będzieichtakżezawieźćnarehabilitację,masażeoraznaumówione
wizytydolekarzy.Odczasudoczasupotowarzyszyćpodczas
spotkań,urodziniwieczorkówuznajomych.Polkapowtarzała
kilkakrotnie,żenieposiadamedycznegowykształcenialubchoćby
kursuopiekunki.Andreaszapewnił,żeniematakiejkonieczności.
Wysiadajączpociągu,niepokoiłasię,czygoodnajdzie.Umówilisię,
żebędzieczekałwsamymśrodkudworcowejpoczekalni,niedaleko
kawiarniNiebieska.Odnalazłatenpunkt,alewpobliżubyłatylko
całującasiępara.Beatarozejrzałasiębezradnie.Obokniej
przechodzilipasażerowie,żadenjednakniezbliżałsięwstronę
kawiarenki.Mijalijąobojętnie.MożeAndreasnieznalazłparkingu
idlategojeszczegoniema?Postanowiła,żezadzwonidoniego
zadziesięćminut.Czaswlókłsięniemiłosiernie.Ztrudem
wytrzymaławyznaczonysobieczas.Patrzącwnotes,wbiła
napulpicietelefonudługinumerniemieckiejkomórki.
–Abonentpozazasięgiem.–Usłyszałakomunikat.
Cholerajasna!Spróbowałarazjeszcze.Tosamo!Notak,miłygłos
jązwiódł.Dałasięnabraćnapracę,atojednowielkieoszustwo!
Odprzyjazdupociąguminęłojużponadtrzydzieściminut,aona
bezradniestaławnieznanymsobiemieście,bozaufałaobcym.Trzeba
byłosłuchaćmęża!Mamzaswoje!Zachciałomisięekscentryzmu
wżyciu!Pierwszyiostatniraz.
Jużwidziałapełnepolitowaniaminydzieci,triumfującąteściową
iwzdychającegoMarcina.Beatanapewnousłyszy:„Wiedziałem,
żetakbędzie”.Pospiesznieotarłaspływającąpopoliczkułzę.Nie