Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Zadużo,docholery.
Niewiemmówię,wzruszającramionami.Chybazmetr
osiemdziesiąt?Takąmamnadzieję.Niechciałabymbyćjeszcze
wyższa.Zawszesięgarbię,taknawszelkiwypadek.
Kolejnyrozwrzeszczanyrollercoasterprzelatujenamnad
głowami.
SłuchajzwracasiędomnieTomweźmojąwizytówkę.
Naodwrociejestnumertelefonu.Nienaciskam,alejeślichcesz,
porozmawiajzrodzicamiiumówimysięnaoficjalnespotkanie
wbiurze.
Laurelstajemiędzynami.
Mówiszserio,koleś?
Absolutnie.Tomojapraca.Tomuśmiechasię,odsłaniając
zębyprzypominającemałedomkizgrywMonopol;zbyt
kwadratowe,żebymogłybyćprawdziwe.Nieźle,co?Jeżdżęsobie
nafestiwale,odwiedzamparkirozrywkiiwszelkieinnemiejsca,
gdziekręcisiędużonastolatków,iwyszukujęnowetwarze.
Fajnarobota!Laurelrobiwielkieoczy.Acozemną?
Myślisz,żejamogłabymbyćmodelką?
Och,Laurel,skarbie,nie...Cozaobciach.AleTomudaje,
żerozważajejpytanieicofasięokrok,bysięjejprzyjrzeć.Laurel
jestznacznieładniejszaodemnie.Mamalutkinosek,austatak
pełne,jakporeakcjialergicznej.Chłopakispuszczająsięnasamich
widok.
Jaksięnazywasz?
LaurelRoss.
Cóż,Laurel,zdecydowaniebardzoładnazciebiedziewczyna.
Aleiletymaszwzrostu?
Metrsześćdziesiątpięć.Głossięjejłamie.Alewszpilkach
jestemwyższa.
Tomuśmiechasięwspółczująco.