Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Szczerzemówiąc,niebierzemypoduwagęosóbponiżejmetra
siedemdziesiątdwa.
–KateMossmametrsiedemdziesiąt...
–KateMosstoKateMoss.
–Och.Notak.
–Alenaprawdęchcielibyśmy,żebyśdonaszadzwoniła,Jano
–dodajeTom,przenoszącuwagęzpowrotemnamnie.–Serio.
Laurelopadaszczękaizaczynagorączkowopisaćdokogoś
esemesa.JapatrzęnaTomaikręcęgłowązniedowierzaniem.
–Ja?Jesteśpewien?
Onznowusięuśmiecha.
–Jano,szczerzemówiąc,jestemzdumiony,żeniktnigdy
wcześniejniepróbowałcięzwerbować.Poprośrodziców,żebysię
zemnąskontaktowali,wporządku?Życzęwammiłegodnia.
Pamiętajcieokremiezfiltrem!–Żegnasięipochwilizostaje
wessanyprzeztłumhiszpańskichturystów,ajazastanawiamsię,
czyniemiałamprzypadkiemhalucynacji.Ach,towiejskie
powietrze.
–OmójBoże,Jano!Potrafiszwtouwierzyć?
SkoroLaurelteżjestwszoku,tochybanaprawdęmusiałosię
wydarzyć.Przeskakujeznoginanogę,jakbyznowuchciałosięjej
siusiu.
–Szybko!MusimyznaleźćSabahiresztę!
Wzruszamramionami.Patrzęnalśniącąwizytówkęiprzesuwam
kciukiempotłoczonychliterach.Wydajesiękosztowna,ajaczuję
sięjaktendrańCharlie,zezłotymtalonemdofabrykiczekolady.