Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
namnieniepasują.Muszękupowaćwsekcjidlawysokich,
wprzeciwnymrazierękawykończąmisięwokolicachłokci.
OstateczniedecydujęsięnaobcisłedżinsyiT-shirtwczarno-białe
paski,boLaurelmówi,żewyglądamwnimjakFrancuzka,ato
chybadośćmodne.Wciskamstopywposzarzałetrampki.
Schodzęnadółnaśniadanie,chociażżołądekskurczyłmisię
znerwówdorozmiarówrodzynki.Taksamobyłowtrakcie
egzaminów.Przebrnęłamprzezniewyłączniedziękilekom
przeciwbiegunkowymisilewoli.
Patrzcie,modelkaprzyszła!wołaMilos.
Małasarkastycznapizda.Trzepięgorękąpogłowie.
Zamknijsię.
Mamo!Widziałaś?Onamniezaatakowała.
Zasłużyłeśsobiekwitujemama,podającmibajglanatalerzu.
Zjedzto,proszę.
Pewniedoznałemurazumózgu,alecotam.Miloswkłada
swójtalerzdozmywarkiiidziesięprzyszykowaćdoszkoły.
Onzaczynawakacjedopierozadwatygodnie.Atopech,dupku.
Smarujębajglanutelląidochodzędowniosku,żechybajednak
jestemgłodna,boburczymiwbrzuchu.
Chceszherbaty?Kawy?Soku?Mamanigdyniepotrafi
spokojnieusiedziećwjednymmiejscuirzucasiępokuchnijakćma
nafaszerowanakokainą.Zastanawiamsię,czyprzypadkiemtonie
dlategowszyscyjesteśmytacychudzi.Żadneznasnieumiesię
zrelaksować.
Poproszęsoku.Jestjeszczejabłkowy?
Miloswłaśniewypiłresztę.Zostałtylkopomarańczowy.
Mamo,jabłkowymiałbyćmój!Miloswypijamigonazłość!
Ongonawetnielubi!
Mamazrezygnacjąwyrzucaręcewgórę.
Następnymrazemkupięwięcej!