Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Chcesz...?–pytam.
–Tak.
Tojestkrytycznymoment.Ferdyściągadżinsy,ajawyślizguję
sięzmoichjakwąż.Onsięgadoszufladyszafkiprzyłóżku
iwyciągajądokońca.Trzymaprezerwatywyukrytepodnią,żeby
mamaichnieznalazła.
–Jamamtozrobićczytychcesz?–pytam.Biorępigułki,ale
zawszezabezpieczamysiępodwójnie,bodzieciprzerażająmnie
bardziejniżkarieramodelki.Niemamzamiaruzostaćjednąztych
dziewczynpchającychgłębokiewózkipoosiedlu.Przynajmniejnie
przeznajbliższedwadzieścialat.
–Możebędzielepiej,jeślijatozrobię–mówion.Rozdziera
opakowaniezębamiinakładaprezerwatywę.–Okej.
Całujęgoznowu,aonkładziesięnamnie.Rozsuwamnogi,żeby
gowpuścić.Jestemodniegowyższa,aletoniemaznaczenia,gdy
leżymy.
–Jesteśgotowa?
Kiwamgłową,aonwsuwasiędośrodka.Tojużniebolitakjak
kiedyś,alewciążjestciasno.Zagryzamwargę.
–Wszystkowporządku?
–Tak.
Wchodzigłębiejiobojejęczymy.Zaciskamdłonienajego
pośladkach.Onnagledrga,mięśniejegotyłkanapinająsię,abiodra
wypychajądoprzodu.
–Och,kurwa–sapie,gdydochodzi.–Kurwa.Docholery,Jana.
Przepraszam.
Całejegociałosiętrzęsieiopadanamniebezwładnie.
–Hej,nicsięniestało.–Ujmujęjegotwarzwdłonieicałujęgo,
tymrazemdelikatniej.Totenpierwszyrodzajpocałunku.
Ferdywyślizgujesięzemnieiprzesuwapalcamipomoich