Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
podjąłemdecyzję,żebędępisałksiążki?Stałem
godzinami,dniami,tygodniaminabalkoniemojego
aleksandryjskiegomieszkaniaimyślałemoniej,
onowejksiążce.Zawszetorobię,kiedymamrozpocząć
mojąpodróżkukolejnejksiążce.Niemiałemżadnego
pomysłu,żadnejidei,żadnegopunktuzapalnego.
Musiałemwięcgdzieśwyjechać,bozawszęwyjeżdżam,
jakmamcośpisać.Niewiedziałemnawet,gdziemam
wyjechać.Żadnastronaświataniełączyłamisię
zżadnympomysłem.Nicsięnieschodziłowcałość.
Oglądałemfilmy,słuchałemmuzyki,nurzałemsię
poprostuwsetkachksiążektylkopoto,żebytrafić
wreszcienajakiśślad.Szukałem.Mozart,Beethoven,
Bach,Schönberg,Coltrane,Fellini,Gombrowicz,
Cortázar,Bergman,Wajda,stareroczniki„Perspektyw”
i„Panoram”,Kafka,Borges,Sabato,Donoso,Monk,
Abba,Połomski,Boulez,Camus,Lutosławski,Dwaplus
Jeden,Chopin,Carpentier.NawetWagnerzałomotał
kiedyśnadranemswojąkolbąwdrzwimojejzmęczonej
głowy.Szukałem.Węszyłem.Tropiłem.Zasypiałem
zksiążką,śniłemoniejibudziłemsięznią.
Rozmawiałemoniejzkotem.Rozmawiałemoniej
zpieczonymkurczakiem.Rozmawiałemoniejzlustrem.
Wreszciektóregośdniawstałemipojechałem
tramwajemdoMahattaRaml,docentrumAleksandrii,
dobiuraliniilotniczych.Zimowy,ciepłyegipskideszcz
siąpiłispływałmipotwarzy.Ponaglał.Tam,naszybie
tegobiura,zobaczyłemnalepionąkartkęznapisem
Casablanca.
Icenę.Niewygórowaną,wręczbardzo
niską,pozasezonową.Trzebasiębyłotylkopospieszyć.
Wszedłemdośrodka,usiadłemprzedpanią
weleganckiejgarsonceikupiłembilet.Casablankę
ujrzałemkilkadnipóźniej.Ozmroku.BoeingEgyptair
łagodnieobniżałlot,lekkimpółkolemomijając
największyminaretświatawmeczeciekrólaHasana.
Miękki,kojącygłosstewardesysączyłsięzgłośników.
Poangielskuzarabskimakcentem.Zminaretu
promieniowałwstronęwschodulaserowystrumień
światła.Pulsował,przecinałniebo,błyszczał