Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Hannaściągnęłabrwi,trawiącto,cousłyszała.Napaśćnakościół!
TootymmówiłdoktorIks.
Niechtocholeraastrachańska!–pomyślałazmieszaninąekscytacji
istrachu.Zrobiłto!Doktorekzasunąłproboszczowifonografidziś
dostarczygochrypiącemu.Tenmusizjegopomocąratować
umierającąsiostrę.Tosiękupynietrzyma,niemambladegopojęcia,
ocowtymchodzi.Jużmyślałam,żewszystko,copodsłuchałam,
misięprzyśniło,aletoniebyłsen!Muszętosprawdzić,nie
matotamto!
–Wysiadam!Cześć,wujek.Spokojnejzmiany!–rzuciłaprzezramię
iwyskoczyłazjadącegotramwajuwprostwlejącydeszcz.
Jakimścudemniezabiłasięnaśliskimodwodybruku,boutrzymała
równowagę,wymachującrękoma.Niezrobiłategobezpowodu,
poprostudostrzegłajadącydrugimitoramipojazd,zmierzający
wprzeciwnymkierunku.Doprzystankubyłodaleko,alejejprzystanek
niebyłpotrzebny.Raztowskakiwaławbiegudotramwaju?Tewszak
nigdynierozpędzałysięponadmiarę,niebyłozatemniczymtrudnym
dlazdrowej,młodejkobietywsiąśćwbiegu.
Uchwyciłasiębarierkiprzytylnymwejściu,dałasusaijużbyła
wśrodku.Podtrzymałjązaramiękonduktorwgranatowymmundurze.
–Myszka?–spytał,strzygącwąsami.
–Cześć,wujek!–rzuciłaiuśmiechnęłasięlekko.–Dojadęzwami
wpobliżeNowogrodzkiej?
***
FrontkościoławychodziłnaruchliwąulicęLeopoldyny,aleprzed
jegowrotaminiebyłożywejduszy.Deszcznaszczęścieteraztylko
niemrawokropił,mimotoHankazdążyłaprzemoknąćidzwoniła
zębamizzimna.Przezmyśljejjednaknieprzeszło,bysięwycofać
iwracaćdodomulubjechaćdorodziców.Podeszładouchylonej
bramyizajrzaładoświątyni,aletabyłapusta.Obeszłazatemkościół,
rozglądającsięzaplebanią,którapowinnaznajdowaćsięjak
zazwyczajnatyłachświątyni,inatknęłasięnadwóchmundurowych
policjantówpalącychpapierosywtowarzystwieeleganckiego
jegomościawmarynarceizgołągłową.Udałazatem,żetylkotamtędy
przechodzi,izatrzymałasięzupełnieprzypadkiem.
–Panowieszanowni,cośzłegotusięstało?–spytała.
Zwrócilinaniąuwagę,bozabrzmiałjejdźwięcznygłos.Nie
wzbudziłajednakichzainteresowaniaanisympatii,boobrzucili
jątakimspojrzeniem,jakimpatrzysięnababępchającąsię