Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zabrakło.Takatragedianiewydarzyłasię,imaginujtosobie,
odpowstaniawsześćdziesiątymtrzecim.Wtedyteżniebyłopiwa,
bożałobanarodowapanowała.
Wujek,tywtedymiałeśtylkokilkalatek.Piwajużcibrakowało?
Hannauśmiechnęłasięzzadowoleniem.Todlategolubiłapodróże
tramwajami.Niedość,żeczułasięwnichjakzadawnychczasów,
tozawszetrafiałasięokazjadozabawnejrozmowyipośmianiasię
zczegoś.Jakźlebyniebyło,jakwielkabiedabyniedoskwierała
iuciskzestronyMoskali,towarszawiakompowodówdowesołości
nigdyniebrakowało.
MniezawszepiwamałoodparłwujekZenekzezbolałąminą.
Mamtakpotatusiu,torodzinnaprzypadłość.
AledzieciakiprzynajmniejsięnaBielanachwyszalały,prawda?
Imwielenietrzeba,trochęcukierków,słodkiegonapojuiganiają
jakźrebaki.Wybujalisięnahuśtawkach,wykręcilinakaruzeli,tyle
ztegomywczorajmieli.Pozatymwygnietlimsięzpołowąmiasta,
którąniestaćbyłonakoncertamistrzaPaderewskiego.Szkoda,
żetramwajtamniejeździimusielimysiętłoczyćwdyliżansachina
wozach.
Dobrze,żenikomukrzywdasięniestała.Nielubięsłuchać,
żekogośdorożkarozjechałaalbokogośzadźgaliwbramie.
Chciałabym,bynaszemiastobyłospokojneisielskiejakmaleńka
wioska.
Niedasię,zadużoludanieużytego.O,spójrztylkonatych
dwóch.Niedzielawpołudnie,ajużpijane.Zataczająsięnatorach,
trzymajciemnie…O,wydurni,jużjawamdam!Wychyliłsięprzez
uchyloneokienkoiwydarłnanieostrożnychprzechodniów:Jak
leziesz,niemotosakramencka?!Gdziemaszoczy?Chceszdziśsię
zeświętymPietremzobaczyć?
Hankazachichotała.
Ano,takspokojniejakwmałejwiosceunasnigdyniebędzie,nie
mamowykontynuowałmotorniczy.Dajmynatodziśwczasie
porannejmszywkościeleświętychPiotraiPawłanaNowogrodzkiej,
wieszcotozakościół,myszo?Notowczasiemszyjakieśdranie
napadłynaplebanię,sprałykościelnegonakwaśnejabłkoiobrobiły
domproboszcza.Wyobrażasztosobie?Napaśćwbiałydzień,wczasie
mszyświętejnaplebanię?Kiedyśtegoniebyło,nawetbandyty,
andrusynajgorszeimajchryspodciemnejgwiazdyniepodniesłyby
rękinaduchownegoaninakościelnemienie.Cozaupadekobyczajów!
Gdzienamdowsispokojnych,wsiwesołych?