Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział1
Sara
WysunęłamsięzciepłychramionIanaizaczęłamzbieraćswojerzeczy
rozrzuconepokontenerze.
–Jestśrodeknocy–mruknął.Przekręciłsięnabok,
byobserwować,jaksięubieram.
–Wiem–puściłammuoko–iwłaśniedlategowyjdęteraz,póki
wszyscyśpią.
–Itakgadająonas,odkądprzylecieliśmyturazem.
–Niechsobiegadają.Jaknarazieniktnasnienakryłiniechtak
zostanie.
–Jezu,aletyjesteśuparta!–westchnąłizaplótłmuskularne
ramionazagłową.
–Atynie?–Spojrzałamnaniegoostro.–Przecieżjuż
citłumaczyłam,żeniechcęsięobnosićztym,cojestmiędzynami,tu,
namisji.
–Acojestmiędzynami?–Uniósłsięnałokciach.–Mogę
towkońcunazwaćczynadalbędziemymówićotym„to”?
–Ian–jęknęłam–serio?Potrzebujeszetykietki?Comam
cipowiedzieć?„Ej,możesznazywaćmnieswojądziewczyną”?
Chryste…Toostatnitydzień.Wrócimydodomuiwtedypomyślimy,
codalej,dobra?
–Jakchcesz–burknął.
Tentematzakażdymrazemkończyłsięmniejsząlubwiększą