Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
winternacie.Odtądzewszystkichkątówdobiegałyszepty,chichoty,
odgłosyzapasówwwadzelekkiejitemupodobne.Gdydziewczyna
miałaochotępozwolićnaniecowięcejniżpocałunki,nerwowo
rozglądałasiępoinnychstanowiskach,bystwierdzić,czyjest
bezpiecznie.Wpoświacielampzzawielkichinternackichokienwidać
byłowyraźnienietylkokontury.Bezpieczniebyłotylkowtedy,kiedy
wszystkieparybyłynatylezajętesobą,bynieoglądaćsięnainnych.
Itupowstawał„problemBożydara”.
***
Jakkurawyrwałomisięnajejwidok.
Co?
Nie,nic…Pomyślałem,żewyglądałajakkura,którąkogut
tarmosiłodrana.Tylkożejanigdyniewidziałemtarmoszonejkury.
Wogólerzadkowidywałemkury.Więcskądtoskojarzenie…?
Cozkurą?dociekała,durna.
Rosółdzisiajwybrnąłem.
Jawidzękapuśniakzauważyła,przytomniewskazującmój
talerz.
Abotakipodobny,czytamcoś…
Ahawyrzekłaiczekała.
Zanurkowałemwtalerzu.Poszła.
***
Bijęsięwpiersiiprzyznajęzewstydem,żeiwtym,jakbysię
wydawało,zupełnienaturalnymdlanastolatkazajęciuniebyłem
dobrymkompanem.Niemiałemśmiałościpakowaćsiępodkołdrę
iangażowaćwzawodyodartezczaruitajemnicy,obarczone
recenzenckimispojrzeniamikolegów.Wszystkotowyglądało
odmiennieniżmojeoczekiwaniaukształtowaneprzezwyobraźnię