Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Jakzawszewsobotę.Tajejprzytomnośćzaczęłamnie
wkurzać.
Maszrację.Może,no…możewpadnieszdomniedzisiaj…
Autentyczniezaskoczona,świdrowałamniechwilęswoimi
malutkimioczami.Miałemwrażenie,żezakażdymjejspojrzeniem
podążalaser,jakwcelownikuoptycznymsnajpera.Tam,gdziepadłjej
wzrok,czerwonakropawypalałabolesnądziurę.Smaganywten
sposób,oglądałembaczniewszystkiekątyprzypodłodze,szukając
ratunku.Wreszciesiępoddałemprzyjąłemjejspojrzenie.
Prawdopodobniewłaśnietegooczekiwała,boodrazuuśmiechnęłasię
nieznacznie,poczymspąsowiała,opuściłagłowęiwyszeptała:
Dobrze.
Inaglewszystkosięodwróciłoterazjaszukałemjejoczu,które
umykałyprzedmoimijakprzedbólem.Stałazgarbiona,jakbyczekała
nawykonaniewyrokuśmierciprzezścięcie,tylkokatpierdołanie
możerozsupłaćkrępującegogowęzławątpliwościmoralnych.
Zkażdąsekundą,trwającąterazgodzinę,nabierałemprzekonania,
żeniepowiedziałemczegośistotnego,czegoś,nacoonaewidentnie
czekała.Pokolejnejminuciekompromitującejciszywyraziłem
nieszczeryżal,żenigdyniepogadaliśmydłużej,tylkoparęsłów,
aprzecieżmijamysięcodziennienastołówceikorytarzachszkolnych.
Bełkotliwiedodałemkilkasłówotym,jaktrudnowtejdżungli
zaprzyjaźnićsięzkimśwartościowym,i…słuchającsamsiebie,
zamarłem.
Alepołamanewydukałemgłówniepoto,bywypuścić
powietrzezpłuc,bonadłuższąchwilęzapomniałem,żetlennietylko
sięwciąga.
Co?Niewiadomo:niedosłyszałaalboniezrozumiała.
Płytkiwyjaśniłem,cieszącsięzdialoguzawiązanego
pożenującodługimmilczeniu.