Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Zamrugałam,apotemniepewniedoniegopodeszłam.Bezsłowa
protestuosunęłamsięnasiedzenie.Przezchwilęprzyglądałamsię,jak
wyjmujezapteczkijakieśtubkiifiolki,apotemzciekawością
rozejrzałamsiępootoczeniu.Obokbiurkastałmanekin,takimogący
służyćzawzórprzyrysowaniu,naścianiewisiałatablicakorkowa,
doktórejpoprzyczepianebyłyrysunki.Przezpółmrokniemogłam
rozszyfrowaćwieluznich,aledałosięzauważyć,żespororysował.
Począwszyodmartwejnatury,analudzkichpostaciachkończąc.
Opuściłamgłowę,gdychłopakprzyklęknąłprzedemną.
Powiedz,kiedyzaboliwymamrotał,chwytającmniezarękę.
Przełknęłamślinęiwciszyprzypatrywałamsię,jakoczyszczałranę.
Piekło,bolałoirwało,aleniepisnęłamsłówka.Musiałamskupićsię
naczymśinnym,więcdalejrozglądałamsiępopokoju.Widaćbyło,
żejegowłaścicielcałkiemsiętuzadomowił.
Gotowemruknął,gdynakleiłopatrunek.
Zerknęłamnaniego.Wświatlelampkizauważyłam,
żemaciemnobrązoweoczy.
Pokażplecy.Ściągnęłambrwinatonieoczekiwaneżądanie.
Upadłaśnanie.
Jaknazawołaniepoczułam,żerzeczywiściemniebolą.
Niemusisz…
Pokażprzerwałmiisięodsunął.
Stanęłamdoniegotyłem,aonzłapałdółmojejbluzyipodwinął
dogóry.Wostatniejchwiliprzypomniałamsobie,żeniemam
nasobiestanika,ipowstrzymałamjegorękę.
Poczekajtu,zarazwrócępowiedziałiopuściłmojąbluzę.
Wyszedłzpokoju,cichodomykajączasobądrzwi.Opadłam
zpowrotemnakrzesłoiodetchnęłamgłęboko.dziwne,żezaufał
minatyle,byzostawićmniesamąwswoimpokoju.Przecieżmogłam