Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Zajejnamowąprzysiadłamnawspomnianymkrześle.Wyciągnęłam
długopisizeszyt,niebardzowiedząc,cojeszczebędziemipotrzebne.
Tobyłyzajęciazliteraturyiprawdopodobnienicwięcejmisięnie
przyda.Niezdążyłamprzeczytaćsylabusainotatek,któreprzekazała
miJules.Miałamnadzieję,żeniebyłotamnicważnego,conalekcji
mogłobyuratowaćmityłek.
Dosaliweszłagrupkauczniów.Dwóchchłopakówijedna
dziewczyna.NatychmiastskuliłamsięzaEmory,gdytylkozdałam
sobiesprawę,żeznamjednoznich.Chociażchybaniepotrzebnie,
bopoznanywnocychłopaknierozglądałsięnaboki.Zająłpierwszą
ławkę,tużprzedbiurkiemprofesora,azanimusiadładziewczyna.
Jegokolegazająłmiejscepoichlewejstronie,przyoknie.
WmundurkuLaruewyglądałinaczej.Przedewszystkimsprawiał
wrażeniezbytwyrośniętego,zupełniejakbywszkolneubraniewcisnęli
mniejwięcejdwudziestolatka.Możedlatego,żewnocy,wnormalnym
ubraniu,dostrzegłammięśnie,któreodznaczałysiępodjego
spodniami.Niepasowałdostandardowegowizerunkuuczniaszkoły
średniej.Miałciemnewłosy,niemalczarne,tylkowsłońcu
połyskiwałybrązowekosmyki.
Opadłnaoparciekrzesłaiopuściłręce.Jegodłonieodszukałykostki
dziewczyny,apalce,leniwymruchem,przesunęłysięwyżej.Muskał
jejnagąskóręnałydkach,jakbyrobiłtozawsze.Dziewczynanie
wyglądałanaprzejętą.Bazgrałacośwzeszycie,pozwalając
munapieszczoty.Nieulegałowątpliwości,żeparą.
Wejścieprofesoraodwróciłomojąuwagę.Wszedłzamaszystym
krokiemiuderzyłteczkąoblatswojegostolika.Mimowolniesię
wzdrygnęłam,choćsiedziałamnadrugimkońcuklasy.Cisiedzący
przednimchybanawetniemrugnęli.
Dzieńdobry,moimililiteraturoznawcyprzywitałsię,nawet
nanasniepatrząc.Mamnadzieję,żedobrzewykorzystaliścieswój
wolnyczasiolśniciemnieswojąwiedząnatematZabićdrozdaHarper
Lee.
Poklasieprzebiegłszmer.
Alezanimzanurzymysięwpięknymsłowie,przeczytamlistę.