Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
przystanek,anastępnastacjatojużStarogard.
Onnakrót​koza​trzy​mu​jesiętu​taj.
Sięgnęłampobuty,którelekkosięnagrzałyprzy
grzejniku.Ciąglebyłymokre,ciężkieinieprzyjemnie
wcią​ga​łosięjenasto​py.
Kurczęstęknęłam,bobutstawiałzdecydowanyopór
izażadneskarbyświataniedawałsięnasunąćnastopę.
Niemogę.
Skur​czy​łysię?
Niewiem,aleniemogęichwciągnąć.Mojątwarz
zalałafalagorąca.Nerwowymiruchamiwciskałamlewy
but.Inic,zacholeręniedawałsię,dziadjeden,włożyć
nastopę.Chwyciłamnerwowoprawy.Możetensię
zlituje.Idawaj,naciągaćgo.Nic.
Fuck
!
Fuck
!
Fuck
!Pocojaścią​ga​łamtecho​ler​nebuty?!
Musisiępanipospieszyć,bojużsięzbliżamy.
Starszapanimniepopędzała,ajazanicwświecienie
mo​głamwło​żyćbu​tów.
Wyglądały,jakbybyłyonumerzamałe.Anibytaka
ekologicznaskórka,żewyglądajakprawdziwa,żedobry
producent.Iletosięsprzedawczyninagadała.Atu?Dupa
zimna.Butypodwpływemwilgociizimnaskurczyłysię
izażadneskarbyniechciaływrócićdorozmiarumojej
stopy.Narzuciłamwięcnasiebiekurtkę.Staruszkastała
jużwdrzwiachiciąglemniepopędzała,astacji
przegapićniemogłam,botooznaczałobywiększe
kło​po​ty,jużnietyl​kozbu​ta​mi.
Trudno.Wysiądęiposiłujęsięnaperonielub
wpoczekalni.Żejaniepojechałamswoimsamochodem!
Chciałambezpieczniej,bozaśliskobyło,bopołączenie
dobre.Dupa!Dupa!Dupa!Aterazbędępomykać
dodomunaboso.Onie,przepraszam,wrajstopowych
stop​kach.Wmar​cu.Pośnież​nejbrei!
Tosiępanikłopotzrobiłubolewałanademną
starszapani,kiedyjużstałamnaperonieiprzebierając
nogami,próbowałamsięzorientować,wktórymkierunku
po​win​nampójść.
Jesttupo​cze​kal​nia?spy​ta​łam.
Oj,widać,żepaninigdyniebyłanatymdworcu.