Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zmasakrowanestopkirazemzresztągarderoby
iwskoczyłampodgorącyprysznic.Łazienkaprawie
natychmiastzaparowała,ajapoczułamprzyjemneciepło
imrowieniewstopach.Mogłamwyjść.Zadrzwiamijuż
Luśkakrzyczała,żeherbatagotowa.
Naciągnęłambawełnianeskarpety,ananiejeszcze
–dlapewności–wełniane.Miałamwrażenie,żepłoną,
askóraszczypała,jakbyktowniątysiąceszpilek
powbijał.Opatuliłamsięszlafrokiem.Chwyciłamteżkoc
zeswojegołóżkaipoczłapałamdokuchni.Herbatastała
nastole.Usiadłam,dokładniesięokrywając.Ażdreszcze
miprzeszłypociele,kiedychwyciłamgorącykubek.
–Dajmijeszczeaspirynę.Bojaknicpotakiej
eskapadziebędęchora.
–Jutropogrzeb,musiszbyćnachodzie–odpowiedziała
Luśka,wykładającprzedemnąjednątabletkęaspiryny.
–Lepiej?
–Dodupy.Tojakieśfatumczyco?
–Acotywogólezrobiłaśztymibutami?
–Nic.Przemokły,tochciałamjewpociągupodsuszyć
ichybasięskurczyły.
Luśkazachichotała.
–Toludziemusielimiećniezłewidowisko.
–Ba!Samasiebiewzięłabymzawariata,więcnie
zdziwiłabymsię,gdybyinnitakpomyśleli.
Powolisiorbałamherbatę.Byłagorąca,parzyłausta
ijęzyk,alechciałamjąwypićzanimostygnie,więc
trzebabyłopłynwciągaćrazemzchłodzącym
powietrzem.Przyjemneciepłorozchodziłosię
pożołądku.
–Lekcjeodrobiłaś?
–Tak,alemamo,janiepójdęjutrodoszkoły.Zostanę
ztobą.Itakniemogęsięskupićnanauce.Chcęiść
napogrzeb.
–Naprawdę?
–Tak.Czuję,żemuszę.Todlamniedziwne,
żeczłowiekjednegodniajest,anadrugijuż
goprzysypująpiachem.
–Nicsięnatonieporadzi.Takiejestżycie.