Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Zrobiliśmytrochęhałasu.
Towszystkotoczysięzbytszybko.Potrzebujęprzestrzeniiczasu
dlasiebie,okej?
Nielubiłemłamaćserc.Niechciałem,żebyPaulabyłasmutna
icierpiała.
Rozumiempowiedziałapłaczliwymtonem,wzielonychoczach
pojawiłysięłzy.Niechcębyćciężarem.Chcętylkotego
wyjątkowegouczucia,którezłapaliśmynamolo,zgoda?
Uśmiechnąłemsiękrzywo.
Pogadamypóźniej.Mamnaprawdęsporo…Niezdążyłem
skończyć,dziewczynapołożyłastopęwmoimkrokuipchnęłanogą
krzesło.
Odjechałemzezdziwieniemkawałekdotyłu.
Kordian.Przecieżobydwojewiemy,cocichodzipogłowie
wymruczałazmysłowymgłosem.Wporządku.Jateżtegopragnę
iniemusimytegonazywaćzwiązkiem.
Wślizgnęłasięmiędzymojenogiiuklękła.Ciszęprzeciąłdźwięk
rozsuwanegoekspresumoichspodnigarniturowych.
Złapałemzanadgarstki.
Paula…
Rozluźnijsię.Puściładomnieoczko.
Zapięćminutmamspotkaniepoinformowałemisiłą
postawiłemnanogi.
Poprawiłaołówkowąspódnicę.
Możewpadnieszdomniedzisiajpopracy?zaproponowała
niezrażona.
Drzwiotworzyłysięztrzaskiem,dośrodkaweszłaPatrycja.
Dosunąłemsiędobiurka,żebyukryćrozpiętyrozporek.
DiananazywałazaplecamiWieżąEifflaimuszęprzyznać,
żekiedyPatrycjastałatakwrozkrokuzrękaminabiodrachwczymś