Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Dianaskończyłaopowieśćinformacją,żewsześciogwiazdkowym
hotelumajądystrybutorzeschłodzonymalkoholemwścianie.
Uśmiechałamsięipotakiwałamkurtuazyjnie.Kiedyzaczęłasię
skarżyć,żeNatanieljesttaknapalony,żebudzijąwnocy,natychmiast
siępożegnałam.
Obiecałam,żeruszędzisiajwmiasto.Mimożepogodanie
zachęcała,postanowiłamzrobićcośdlasiebie.Dianapotrafiła
korzystaćzżycia.Jateżtakchciałam.Popatrzyłamnasiebie
wzniszczonymlustrze.Niebyłamprzecieżażtakbardzobrzydka.
Wyciągnęłamzszafysukienkę,którązostawiłaumniekiedyśpijana
Diana,bojązarzygała.Wyprałamjązeswoimiciuchami,możetrochę
zblakła…Wkolorzebrudnegoróżu,zpołyskiem…Zupełnieniemój
styl.Noalemożedziękiniejprzygruchamjakiegośprzystojnego
mężczyznęnawieczór.Albonieprzystojnego.Jakiegokolwiek.
Zachciałomisiępłakać.Kiedyzrobiłamsięażtakzdesperowana?
Włożyłamsukienkę,czarnerajstopyidopieroterazzorientowałam
się,żeniemamodpowiednichbutów.Westchnęłamiwyjęłamzszafy
swójnormalnystrój–flanelowąkoszulęiprzetartedżinsy.Założyłam
glanyikurtkęwkolorzekhaki.Miałamnadzieję,żebramkarznie
będzierobićproblemówzobuwiem.
PółgodzinypóźniejpodkolumnąZygmuntadołączyłodomnie
pięćkobiecychciał.Klaudia,jubilatka,patrzyłanamniezpijackimi
iskramiwoczach.Blondwłosynaczubkugłowyspięławkoczek,
resztalekkofalowałapuszczonaluzem.
–Myślałam,żenieprzyjdziesz!–Zatrzepotałasztucznymirzęsami,
apotemwystawiłatelefonicyknęłanamniespodziewaneselfie.
Wyglądałajakzwyklepromiennie,janatomiastzrobiłamminę,jakby
rozbolałmniebrzuch.Niezdążyłamzareagować,ajużposzłowświat.
–Idziemy!–Koleżankawzięłamniepodłokieć.–Tobędzie
najlepszanocwtymmiesiącu!