Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Byłbliższyprawdy,niżmógłprzypuszczać,alenie
zamierzałaprzyznawaćsiędotegoprzednikim,ajuż
napewnoprzedkimś,ktowydawałsięmiećustópcały
świat.Skądmógłwiedzieć,jakietouczucie,kiedytwoja
słabośćzostajeujawnionapublicznie?
Aonaniezamierzałagowtejkwestiioświecać.
Jejprzeszłośćnależałatylkodoniejinikogoinnego.
Stanowiłasprawęprywatnąbardziejniżkonto
bankowe,chronionezabezpieczeniami.Gdybyistniało
doniejjakieśhasło,tobrzmiałoby:„Blamaż”.Albo
„Wielkiblamaż”.
Valentineniejestemsubstytutemnikogoani
niczego.Tomójpies.Najlepszyprzyjaciel.
Spojrzelisobiewoczyiodebrałatojakrażenie
prądem.
Przeszedłdreszcz,aniepamiętała,kiedyostatnio
jejsiętozdarzyło.Totejegodiabelskieoczy.Gotowa
byłasięzałożyć,żeskłoniływielekobietdoporzucenia
ostrożności.Napewnomiałgdzieśnasobiemetkę
zostrzeżeniem:„Kontaktgroziniebezpieczstwem”.
Starałasięignorowaćswojąreakcję,aleserce
wiedziałolepiej.
Onie,Molly.Nie,nie,nie.Wjejskrzynceodbiorczej
pełnobyłolistówodkobiet,którechciaływiedzieć,jak
postępowaćwłaśnieztakimimężczyznami,ichociaż
byłaświetnawudzielaniurad,natymjejwiedzasię
kończyła.
Jakbywyczuwając,żejesttematemrozmowy,
Valentinezamerdałogonem.
Znalazłagoporzuconego,gdybjeszcze
szczenięciem.