Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Takwyglądajązwiązki.
Totylkojedenrozwód.Niewszystkiezwiązkitaksię
kończą.Więcprzyszedłpanpsunaratunek?
Toodkrycieprzesłoniłowszystkiejejwcześniejsze
wyobrażenianajegotemat.Zakładała,żebył
człowiekiem,którynapierwszymmiejscustawia
samegosiebie,rzadkonarażającsiędlakogokolwiek
naniewygodę,atymczasemocaliłtegopięknego,
bezbronnegopsa,pozbawionegojedynejkochającej
goosoby.Byłprzystojnym,wygadanymfacetem,ale
najwyraźniejmiałdobreserce.
Zachowałsiępanwspaniale.
PogłaskałaBrutusapołbie,zasmucona,żezwierzę
zapłaciłocenęzaporażkędwojgaludzi,którzynie
potrafilisięporozumieć.Skutkirozpadurelacjipotrafią
byćdalekosżne.Wiedziałaotymlepiejniżktokolwiek
inny.
Biednezwierzę.Piestrąciłjejkieszeń
iuśmiechnęłasnato.Szukaszprzekąsek?Wolno
mu?
Wolno.Jeślimapanidodatkową
ZawszenoszęcośdlaValentine’a.Słyszącswoje
imię,Valentinewjednejchwiliznalazłsięprzyniej,
zaborczyiopiekuńczy.
Valentine?Mężczyznaprzyglądałsięjej,gdy
karmiłaobapsy.Substytutmężczyzny?
Nie.Kiedyostatniosprawdzałam,był
todefinitywniepies.
Rzuciłjejpełneuznaniaspojrzenie.
Jużmyślałem,żezrezygnowałapanizmężczyzn,
wybierającmiłośćoddanegopsa.