Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
domieszkania,wracajączimprezy?”,alezanimzdążył
otworzyćusta,tonieznajomaodezwałasiępierwsza:
–Właśnie,panieLewicki,copansądzi?–Uśmiechnie
schodziłjejztwarzy,chociażpodskórączuławściekłość,
żezostałacałkowiciezlekceważona.Portowskinawetich
sobienieprzedstawił,aprzecieżtoonabędziezajmowała
siętąsprawą.Jejwielkieorzechoweoczybacznie
obserwowałykażdyruchprzystojnego,aczkolwiekjuż
starzejącegosięmężczyzny.Dostrzegławnimzmorę
dniapoprzedniego.Nieczułaalkoholu,aleznała
tospojrzenie,mimikę,spowolnionąreakcję.Itoniebyła
kwestiawybudzeniawśrodkunocy.Raczejniedbała
próbapowrotudoświatażywych.Vincentnatomiastnie
mógłoderwaćodniejwzroku.Namyślprzywodziła
mulalkęzporcelany,chociażniemiałajasnejkarnacji.
Zatouwagęprzykuwałyogromneustaiwyraźnie
zarysowanekościpoliczkowe.
Komisarzprzejechałpalcamipodelikatnieposiwiałych,
aczkolwieknadaljeszczeciemnychwłosach.Spojrzał
nakolegę,dającdozrozumienia,żesytuacjajest
conajmniejniekomfortowa.Portowskichybazrozumiał
przekaz,bopochwilisięzreflektował.
–TAK!Nowłaśnie...Tonaszanowapaniprokurator.
Będzieodpowiadałazaśledztwo.AtokomisarzLewicki.
Aletojużpaniwie–dodałniecospeszony.
–HalszkaHardy,miłomi.–Szerokosięuśmiechając,
podałafunkcjonariuszowirękęnapowitanie.
–Towprokuraturzezatrudniająlicealistów?Niezłe
cięciabudżetowetammacie–odparłironicznie,
przyglądającsięwyciągniętejdłoni.
Dziewczyniediametralniezmieniłsięwyraztwarzy.Nie
byłajużwesoła,natomiastwidaćbyłoewidentne