Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Mówiliokimś,ktosięnazywaMelichar.DlaczegoHroudamiałby
naglekazaćtakosobiemówić?Jirkapokręciłgłową.Tozupełniebez
sensu.Wstałipoczekał,przestaniemusiękręcićwgłowie.Czuł
mdłości.
Jeślizegarekpokazywałwłaściwyczas,byłodopierowpół
doósmej.Przezchwilęwbijałwniegowzrok,chciałsięupewnić,
żewskazówkiwruchu;wtrakcieszarpaninyzporywaczemkilka
razywalnąłzegarkiemoziemię,agdyterazwcisnąłprzycisk
dopodświetlaniatarczy,niezaświeciłasię.Kiedyrodzicezaczną
goszukać?Możejużzaczęli.Martwiąsię,możemyśląotym,żeby
powolizacząćposzukiwania.Alepolicjawłączysięwnienajwcześniej
jutrorano.Terazrodzicepewniedoniegodzwonią,słysząsygnałinie
wiedzą,dlaczegonieodbiera…Możektośznalazłjegotelefonidał
imznać.Może.
Jirkadokuśtykałdooknaiwyjrzałnazewnątrz.Naglezrozumiał.
Zegarekwcalesięniepopsuł.Zaoknemrozpościerałsięwidok
naczarne,zaklętemiasto,wktórymniepaliłosiężadneświatło.
Krzywebudynkizozdobnymi,barokowymidachamitłoczyłysię
wokółokrągłegoplacuzdwomanagimidrzewamiikolumnąmorową,
dalekozanimiwznosiłysięuliczkiikręteschodyprowadzące
naWzgórzeWisielców.Wmiejscu,gdziemiastostykałosięzniebem,
JirkarozpoznałjednązzębatychwieżŚwiętegoFloriana.Zniebasypał
śnieg.Tylkosłabyblasknadoddalonymidachamisygnalizował,
żezahoryzontemleżyPraga.Jaśniejszaplamanaciemnymniebie.
ZabraligonaTruchlin.Tylkokto?Ipoco?Jirkazwaliłsię
nałóżko.Tylepytańkotłowałomusięwgłowie!Alejednodręczyło
gonajmocniej.Wciążniemógłzapomniećsłów,któreusłyszałchwilę
wcześniej.
„Novotnýniebędziesięwiecznieukrywał.Ajaksiępojawi,będą
kłopoty”,takpowiedziałjedenztychludzi.