Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wydajesięjakiśznajomy?
Tatateżgozauważył.NasekundęsięspiąłiJirkamógłbyprzysiąc,
żelekkozbladł.Jakbynakońcukasztanowejaleizobaczyłupiora.
Zarazpotemtataprzestąpiłznoginanogęilekkosięobrócił,tak
byzasłonićmamiewidok.AmożeJircesiętylkowydawało?
Apotemfacetzniknął.Przepadłbezśladutaksamo
niespodziewanie,jaksiępojawiłminutęwcześniej.Schowałsię
zapomnikiem?Nie,zniknął.PrzecieżJirkamusiałbywidzieć,jak
odchodzi,miałtylkoparęsekund.Rzędynagrobków,szarepomniki,
nagiegałęziedrzew.Facetjakbyzapadłsiępodziemię.Napewno
wcześniejtamstał?Jirkasięrozejrzał.Przecieżtoniehalucynacje…
Nie,nikogotuniema.
Ktotobył?zapytałojca,kiedywychodzilizcmentarza
naruchliwąulicęVinohradzką.
Kto?
Tenczłowiek,którynanaspatrzył.Stałtam,apotem…
Niemampojęcia,okimmówisz.
Popołudniedobiegałokońca.Jirkaprzesiedziałcałąstypębez
słowa.Niktniechciałznimrozmawiać.Idobrze,niemiałsiłnażadne
towarzyskiepogaduszki.Przyjedzeniucochwilęzerkałnatelefon.
Miałnadzieję,żenapiszedoniegoEn.Chociażjednozdanie,
tobywystarczyło.Tylkotyle,żebywiedział,żeonimmyśli.Żenie
zapomniała.AleżadenSMSnieprzyszedł.
PojedzeniuJirkasięzmył,powiedziałmamie,żeźlesięczuje.
Niktzdalszychkrewnychniebędziezanimtęsknił.Enjeszczeprzed
wyjazdemzeszkołąnaobóznarciarskitłukłamudogłowy,żebynie
zapomniałdziświeczoremwpisaćhasła,nimskończysięodliczanie.
Przedrestauracjąspojrzałnazegarek:madużoczasu,spokojniemoże
iśćdoklubupieszo,przynajmniejprzewietrzysobiegłowę.Zaczynało
sięściemniać.
Tobędzienaszapolisaubezpieczeniowawyjaśniała