Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁ1
Kiedyoświciewybierałamsięnaplażę,spodziewałamsięwielu
rzeczy.Wschodusłońca,okazji,byzrobićkilkafoteknaInstagram,
nieskażonegoupałempowietrzaiwyludnionejplaży,wciążniewinnej
przedprzybyciempierwszychtegodniaturystów.Tobyłmójmały
rytuał.Możecietonazwaćentuzjazmemneofityiponiekądbędziecie
mielirację.
NiebyłamwUstcecałkiemnowa.Spędziłamtupierwszetrzynaście
latswojegożyciaibyłytodobrelata.Przezkolejnedziesięć
mieszkałamwŁodzi.Tosympatycznemiasto,przywykłamdoniego,
nawettrochęwniewrosłam,alestraszniebrakujetammorza.Każde
miastowPolsceskorzystałobynadostępiedoBałtyku,niewszystkie
majątyleszczęściaconaprzykładUstka.Przezdekadębyłamjak
marynarzuwięzionynastałymlądzie.Nibyzawszemogłamwrócić,
aleniemiałampojęcia,czybyłabymtumilewidziana.Apotem
dowiedziałamsię,żeowszem.Więcwróciłam.Nachwilę,kilka
miesięcy,zanimodkryję,cochcęzrobićzeswoimżyciem.Może
tozłudzenie,alenaprawdęwydajemisię,żenadmorzemmyślisię
lepiej.
Więcpókimammorzepodręką,przychodzętucodziennie,zwykle
opiątej,imamjetylkodlasiebie.WŁodzinazywalitobezsennością.
TuwezwaniemNeptuna.Zdecydowaniewolęterminologię.Nie
wiążesięzkoniecznościąłykaniatabletek,poktórychwprawdzie
człowiekdosypiadosiódmej,alepotrzebujekolejnejpigułki,bysię
nadobreobudzić.
Zresztąktobyspał,kiedywschódsłońcajesttakicudowny,
powietrzepachnienocnąburzą,aplażajestdziewiczaiczekanaślady
twoichstóp!
Idąctutaj,mogłamsięteżspodziewać,żemorzenatchniemnie
dobiegania.Nikłeszanse,jeślimambyćszczera,bojakżyję,tonagłe
natchnieniejeszczemnieniedopadło.Aleniemówięhop,bomoże
towłaśniedziś.Byłobytozewszechmiarrozsądne,skoronieopatrznie
zgodziłamsięprzebieczbabciąpółmaraton.Takwyszło.Byłam
zaspana.Przedpierwsząkawą.Głupiomisięterazwykręcać,skoro
babcia,latsiedemdziesiąt,zamierzabiec.Tomiałbyćjejpierwszyraz